wtorek, 9 września 2025

Relacja ze Szczytna z sierpnia 1914 roku


Zniszczenia Szczytna z końca sierpnia 1914 roku.

Pewien czytelnik „Berliner Tageblatt” pisze:
Z pewnością zainteresuje Państwa moja relacja, jak straszna jest sytuacja naszych rodaków w Prusach Wschodnich i z jaką bezwzględnością, wręcz bestialstwem, kozacy postępują w oficjalnie niemieckich wsiach. Po tym, jak trzykrotnie telegrafowałem do moich rodziców i rodzeństwa mieszkających w Szczytnie w Prusach Wschodnich i prosiłem ich, by przyjechali tutaj, do Berlina – bo tu przecież jest bezpieczniej niż gdziekolwiek blisko granicy – byłem pewien, że przyjadą, tak jak napisali w liście. Ale wkrótce miało się to zmienić. W niedzielę rano przeczytałem raport o działaniach kozaków w kierunku jezior mazurskich. Kwadrans później byłem niezmiernie zaskoczony, widząc moich krewnych ze Szczytna, którzy uciekli, już u mnie. W ostatniej chwili uratowali tylko nagie życie. Gdy nieco doszli do siebie, opowiedzieli mi następujące rzeczy o przebiegu wydarzeń:
Jeszcze krótko przed wydaniem przez policję rozkazu ewakuacji, mieszkańcy miasteczka czuli się całkowicie bezpieczni, ponieważ pokładali pełne zaufanie w stacjonujących tam oddziałach wojskowych. Mimo że już wczesnym rankiem w piątek [21 sierpnia 1914 r.] zamknięto pocztę, mimo że już poprzedniej nocy cały dworzec kolejowy w Szczytnie był obsadzony przez żołnierzy, a cała okolica stała w płomieniach, rozkaz ogólnej ewakuacji nie został jeszcze wydany. Chłopi z kilku wsi w panice opuścili swoje gospodarstwa i bydło, zabierając tylko najpotrzebniejsze rzeczy, ze strachu przed kozakami, którzy deptali im po piętach – rabowali, mordowali, palili i plądrowali wszędzie, gdzie się pojawili.
W Szczytnie zamknięto ulicę Dworcową oraz sąsiednie ulice, a ludzi, którzy mogli jeszcze uciec, zawracano z ulicy. Jak zapewniał mój ojciec, nigdy nie widział takiej nędzy. W piątek rano burmistrz pojawił się na ulicach i przemawiał do mieszkańców, namawiając ich, by nie opuszczali miasta, a uciekających chłopów nawoływał, by wrócili do swoich gospodarstw (!). Ludzie się dziwili – mówiono, że wszystko jest uzgodnione, że to tylko chwilowe zamieszanie. W końcu tego samego dnia, o godzinie 14, wydano rozkaz ewakuacji, ponieważ kozacy byli już tylko dwie godziny drogi stąd. Wtedy wszyscy rzucili się w panice na dworzec, gdzie czekały już dwa pociągi specjalne, które zabrały mieszkańców i przetransportowały ich do Olsztyna, który również był już ewakuowany. Ilu mieszkańców zostało i padło ofiarą kozaków – tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że kozacy oszczędzali pojedynczych mieszkańców tylko wtedy, gdy spodziewali się znaleźć jeszcze coś do zrabowania. Gdy nie znajdowali żadnych łupów, przeważnie mordowali wszystkich, aby nie mogli zdradzić niemieckiemu wojsku liczebności i kierunku marszu hord.
Dortmunder Zeitung,  sierpień 1914. 

Od siebie dodam, że relacja ta jest mocno przesadzona i daleka od prawdy, chociaż są w niej także prawdziwe i interesujące wątki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz