piątek, 2 maja 2025

Atak na pociąg po Jerutami

11 listopada 1914 roku patrol kozacki zaatakował pociąg między Jerutami a Olszynami. W jednej z polskich gazet E. Bucholz opublikował relację Adama Konrada na temat tego tragicznego w skutkach wydarzenia. Relacja ta jest wyjątkowa, ponieważ została spisana po mazursku. W trakcie opisywanego tu wydarzenia zginęło 15 cywili i 7 rezerwistów. Rannych zostało 46 osób. W okresie powojennym masakrę upamiętniał wykonany z drewna pomnik. 

Teraz nadszedł on dzień, któręgo bez całe życie moje nie zabacę, to jest środa jedenastego nowembra. Cug odchodził o jedną godzinę w południe. Jekem wsiadł z moim kamratem Kordasem do wagonu, to jeszcze natrasilim drugiego znajomego, Paluszka z Włost. Namózilim się wszyscy trzi pojeśiać za robotą, choćby aż do Westfałów. Gdy wyrusylim, wsio było cicho. I takem przejesiali cztery stancyje. Już ujesialim za Świętajnem, gdzie niespodzianie ruskie wojsko napadło. Moskale zaczęli strzelać w cug z kenjonów i z flintów i musieliśmy się zatrzymać. Wszyscy nasiłim się do niza (nachyliliśmy się do ziemi), coby bez okno kula nas nie trasiła. Jek jesce zaczęli strzelać, to maszynisty chciał chyżej jechać, ale nie móg, bo pewno były szyny rozerwane. Artylerja postrzeliła lokomotywę i zabiła maszynistego. Jek cug ustał, to my gredo chcieli uciekać. Stało się to na wolnem polu między Świętajnem a Olsynami niedaleko zioski Jerutki. I wszyscy opuścilim cug i poslim w pole i chcielim uciekać do zioski. Wtem kozaki nas okrążyli, że nie moglim dalej. My zara ręce podnieslim i chcielim się w pojmanie dać. Ale kozaki nie pytali nic, jeno zaraz zaczęli bić. Nas mogli być z piędziesiąt chłopów, tak pospolitych (średniego wieku), jak i starych i młodych. Były i bziałki (kobiety) a tym nic nie rozbili. Jeno trzy młode uprowadzili ze sobą, a owte starsze puścili wolno. I bzili nas bez miłoserdzia jek im trasiło, bez głowę i plecy sabłami i lancami. Bziałki krzyczały, ale chłopy nic. Wsiec pewnie w duchu do Boja wzdychali. Jek juz wszystkich poobalali, to jesce lancami posturali. Pozabźijali wszystkich chłopów, choc nie zieda (nie wiadomo), czy wszyscy całkiemnie niezywi. Takich, co jesce do wojska zdatne byli, to głowy sabłami pocieli i zabźili też ośmiu żołnierzy i jednego szandara. Ja leżałem z drugimi pospołu na ziemi i oczekiwał tu śmierci. Przyszło i pomyślenie, co jeszcze życie uratuje i wzdychałem do Boga. Jak mnie od śmierci wybawił. Jesceń już leżał, to jesce mię lancami szturali. Byłem w siedmiu miejscach poraniony. Wtem słyszałem, jak jeden z kozaków mówił do podstarzałego chłopa z Gawlik: „Pójdź ze mną“. Tak i ja wstawał, ale jesceń dostał od drugiego kozaka w głowę. Ale (tylko) mi capka zleciała. Kozak owtego człowieka opuścił i ja z dwoma drugimi poszłem za nim do ciągu. Czwarty surek (chłopak) skrył się pod wozy. Jescem jedno zabacył. Jes­kem wstał i się oglądał, to jeden kozak poziedział do mnie po niemiecku: „Na geh, geh!“ To potem jek już kozaki wszyst­kich pozabijali, to posieślali na owten bok do armatów i zara zaczęli drugi raz z kenjonów na cug strzelać i jego rozbić. Naprzdó uderzyli na maszynę, ze cylinder pękł. My się pokładli na dyle i ostalim tak długo leżeć, aż cylinder od strzelania pękł. Zidzac taki zgięły dym z lokomotywy, poskocylim i z cugu wylecielim, my trzy z wagona i owten z pod wozów. I w tym zgięłym dymie Moskale nie dzideli nas i takem usli. Moskali mogło być pospołu ze sto i ctery armatów. Jeskiem już kawałek usli, zejrzeli nas i jesce dwa razy z kenjonów i po trze razy z gewerów strzelali, ale niechtrónego nie trafiłi. W drodze od tego wszystkiego mocno zachciało się jeść i tak wstąpiliśmy do jednego wybudowania przy Jerutkach. Izba była cała próżna, ale na stole stała żłan z kofeja. Posilim się i poslim dalej. Gdy przyszlim do zioski Jerutki, to już wszyscy pouciekali, tio na owtym brzegu jesce trzy furmanków było, co tez uciekali. Ze był duży psiasek, uciekańce śli psiechta i my z niemi. Jesce jedna patrolka niemiecka, co stojala kole błokłauzu, ostała tamój. Czwarty nas kamrat odłączył się od nas i posedł do Ządzborka. A my drugie wszystkie wędrowalim pospołu aż przyszlim do jednej zsi i tu wstąpili do przyjaciółow (krewnych) owtego chłopa z Gawlika. Napilim się wody i wsedlim na wóz, co te ludzie już byli zaprzęgli, i jesalim bez dwa wsiow aż do trzeciej, gdzie owten człoziek także miał przyjaciółow. Tutaj pokrzepilsim się i przesiedzielim bez całą noc. O sestej zaś konie zaprzęgli i pojesalim aż do Ziskupca (Biskupca – Bischofsburg). Mogło to być o dziesiatej godzinie. Ze moje rany jesce krwawiły, żołnierz od Czerwonego Krzyża pokazał mi droge do lazarettu wojskowego, gdzie siostra mojem kamratom i mnie rany ożelna. Chorych już nie było w lazarecie. W mniéście jesce trosię żołnierzów było, ale miescianiki już popakowali i chcieli uciekać. I siostry tez wszystko mieli popakowane. Już oni się dożedzieli, co „Rusini“ znowu wtargnęli się w powiat scytyniérski. Cięgiem pojesalim dalej a wzięli nas za darmo. Kiedy pod Ornetę (Wormditt) przyjesalim, ja jużem niemogł od bólu wytrzymać. Na stancyi wysiadłem i posetł do katolickiego lazarettu, gdzie siostry kole mnie się doćynkowały (starały). Ucieszyłó mnie mocno, zem w lazarecie. Jesce drugiń uciekaińców mazurskich, starych Olsurskich z Popowa już też leżał. To pomyślałem sobie: Wenowej (Patrzcież) w tej Ornecie scercze (czyste) Mazury. 

Kunstverlag Hermann Lukowski, Breslau II, Brunnenstr. 4.

Zerstörte Lokomotive des von den Russen überfallenen Personenzuges bei Gr. Jerutten b. Friedrichshof. / Zniszczona lokomotywa pociągu pasażerskiego napadniętego przez Rosjan w pobliżu Jerut, koło Rozóg


Zerstörter Zug Groß-Jerutten b. Friedrichshof. 
Zniszczony pociąg w pobliżu Jerut, koło Rozóg. 

Verlag Joh. Lukowski, Beuthen O.-S.
Obieg: Fürstenwalde (Księży Lasek) 14.11.1915.
Autor korespondencji stacjonował w Wujakach.
Stempel wojskowy: Königl. Preussisches Arm. Bataillon Nr 122. 2. Kompagnie.

To samo zdjęcie zostało wykorzystane do przygotowania pocztówki, która ukazała się nakładem Maxa Zedlera ze Szczytna. Najprawdopodobniej Zedler był nakładcą obu pocztówek, a Lukowski ich wydawcą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz