Po wojnie popiersie Bismarcka zostało oderwane i wrzucone do stawu. W jego miejsce ustawiono misę. Później (w latach 80.?) przyszedł czas dewastacji parku i pomnika. Kilka lat temu pozostałości pomnika zostały uporządkowane.
sobota, 31 maja 2025
Pomnik Bismarcka w Parku Andersa
Po wojnie popiersie Bismarcka zostało oderwane i wrzucone do stawu. W jego miejsce ustawiono misę. Później (w latach 80.?) przyszedł czas dewastacji parku i pomnika. Kilka lat temu pozostałości pomnika zostały uporządkowane.
Zegarmistrz - E. Korn
E. Korn był w przedwojennym Szczytnie zegarmistrzem. Handlował także wyrobami ze złota i srebra oraz instrumentami muzycznymi. Jego sklep znajdował się pod adresem Cesarska 47, być może początkowo pod numerem 41. W 1945 roku Korn pełnił funkcję nieoficjalnego, niemieckiego burmistrza miasta, czyli reprezentował ludność niemiecką przed sowietami. Jego pozycja wynikała z faktu, że zajmował się naprawą skradzionych przez czerwonoarmistów zegarków.
piątek, 30 maja 2025
31 maja 1383 roku lokowano Orzyny
czwartek, 29 maja 2025
Świętajno - pomnik wojenny
środa, 28 maja 2025
Bitwa nad jeziorami mazurskimi, 5–15 września 1914 r.
Kościół w Jerutkach
Pierwszy kościół w Kobułtach
Pierwszy, jeszcze katolicki kościół w Kobułtach istniał już w połowie XV wieku. Niewiele o nim wiadomo, ale w zbiorach Muzeum Mazurskiego w Szczytnie zachowały się pochodzące z niego średniowieczne rzeźby. W trakcie trwającej obecnie w muzeum wystawy „Kościoły ziemi szczycieńskiej do 1945 r. Historia i architektura” zobaczyć można również pochodzący z tego kościoła ołtarz. Z powodu złego stanu technicznego kościół został w 1828 roku zamknięty. W 1832 roku powstała w jego miejscu nowa, obecnie zrujnowana świątynia.
Osoby szczególnie zainteresowane historią Kobułt powinny wybrać się do Muzeum Mazurskiego w Szczytnie.
wtorek, 27 maja 2025
Szczytno - koszary, 346 batalion i sielawa
niedziela, 25 maja 2025
Pozdroawienia z Jabłonki
Muszkieter Hopp ze 151 Pułku Piechoty
Kipary w trakcie I wojny światowej
Gedenken deiner S(chwester) senden dir herzliche Grüße. Dein Fr(eund) Rihard [Jeule?-nazwisko?] pries? wieder in/['en?] [Kise?]. Wer geh denn durch erfahre aber v(or). N?.
Ich denke ihr ofa am 7 Zej
Herzl(iche) Grüße -- .... Lorz
Abs. Vizes. I. R. Larices, I. R.150 Rekr. Dep. I. Jup Allenstein.
sobota, 24 maja 2025
Koperta listu nadanego 11 maja 1878 roku
Kościół w Nowym Dworze
Przed kościołem postawiono pomnik plebiscytowy, którego głównym elementem był granitowy głaz. Na pomniku znajdowała się informacja o 269 głosach oddanych za Niemcami oraz braku głosów oddanych na Polskę.
24 maja 1701 roku lokowano Kipary
piątek, 23 maja 2025
Pisz - Szczytno - Wielbark
czwartek, 22 maja 2025
Łupy wojenne spod Tannenbergu
„Zostałem oddelegowany przez gubernatorstwo na pola bitew pod Dąbrównem, Tannenbergiem, Nidzicą itd., aby zabezpieczyć łupy wojenne – wszystko, co nadawało się do użytku: broń, działa, karabiny maszynowe wraz z amunicją – i dostarczyć to do twierdzy, aby wzmocnić jej siły. Znalazłem około 200 dział polowych i ciężkich haubic, 40 karabinów maszynowych, kilka milionów nabojów, 400 wozów amunicyjnych z kilkoma tysiącami pocisków artyleryjskich, kilka tysięcy karabinów itd. Około 200 wagonów materiałów budowlanych – z czego wiele w dobrym stanie i nadających się łatwo do ponownego użytku – przekazałem twierdzy. 400 wagonów wysłałem do magazynów artyleryjskich. Duża ilość wyposażenia nadal leży w lasach i jest zbierana.
Po południu jechaliśmy samochodem – trzy karabiny po lewej, trzy po prawej, gotowe do strzału – przez lasy przygraniczne w kierunku Muszak i Puchałowa, gdzie zdobyto dalsze łupy wojenne. W drodze mogliśmy obserwować, jak niemieccy żołnierze piechoty rekwirowali konie kozackie, które porównywali z silnymi końmi Landwehry.
Sprawa z końmi wygląda bowiem tak: około 100 piechurów rozprasza się i wyprowadza z lasów konie, które pozostały po bitwie. Zwierzęta trafiają do dużych zagród, gdzie są pojone i karmione. Weterynarz je bada: dobre konie trafiają z powrotem do jednostek liniowych jako uzupełnienie po poległych, te zupełnie wycieńczone są natychmiast zabijane. Konie z ranami ciętymi lub lekkimi ranami postrzałowymi są bezpłatnie przekazywane ludności wiejskiej – pod warunkiem, że ta przedstawi zaświadczenie od wójta gminy, że jej konie zostały zarekwirowane podczas mobilizacji i że potrzebuje koni do pracy na roli. Te konie, które mają jedynie lekkie rany, a nie zostały rozdysponowane, są sprzedawane handlarzom po cenach zaczynających się od 1,50 marki. Wszyscy otrzymują odpowiednie zaświadczenia, które muszą okazywać każdemu patrolowi wojskowemu. Kto go nie ma, uchodzi za złodzieja, który przywłaszczył sobie wolno chodzącego konia. Gdy takiemu oszustowi przystawi się pistolet do piersi, odchodzi jak zbity pies – czasem wystarczy kilka dosadnych przekleństw żołnierzy.
W Puchałowie napotkaliśmy sporo łupów wojennych, a ja sam ucieszyłem się, mogąc spotkać żołnierzy mówiących po dolnoniemiecku – i mogłem tylko zrozumieć, że taki typ ludzi jest wart dziesięciu Rosjan. Różnica była dla mnie bardzo wyraźna, zwłaszcza gdy porównałem codziennie przyprowadzanych jeńców rosyjskich z naszymi zdrowymi chłopami.
Tak jak nasi ludzie, gdy trzeba, potrafią być twardzi, a nawet brutalni, tak w innych sytuacjach potrafią być po prostu ludźmi – i to przeżyłem wielokrotnie w tych dniach. Jeden epizod chcę tylko przytoczyć: Jeden żołnierz Landwehry przyprowadził Rosjanina, którego pojmał w lesie. Rosjanin wyglądał na kompletnie wygłodzonego, miał lekką ranę postrzałową na ramieniu i poszarpany mundur. Wtedy żołnierz powiedział: „Ty biedaku, wojny nam nie wypowiedziałeś, a wyglądasz, jakbyś miał zaraz umrzeć. Chodź tu, masz kawałek wojskowego chleba i trochę ciepłego jedzenia – zaraz cię wezmę do mojego oddziału.” Ten żołnierz dał Rosjaninowi kawałek mięsa, kilka ziemniaków z dodatkami i pozwolił sanitariuszowi opatrzyć jego ramię. Gdy Rosjanin – który zapewne spodziewał się od razu egzekucji – zjadł i dostał jeszcze papierosa oraz cygaro (rzeczy, które i nasi żołnierze otrzymują tylko w ograniczonej ilości jako dary serca), mogłem tylko przyznać rację innemu żołnierzowi Landwehry, który powiedział: „Ten już nam nie ucieknie – on je nam z ręki! Ale czy oni potraktowaliby nas w ten sam sposób?” Na koniec ten Rosjanin otrzymał jeszcze ciepłą odzież ze zdobytych zapasów – i po jego oczach widać było, że w niemieckiej niewoli czuje się lepiej niż w swojej „świętej” Rosji".
Iserlohner Kreisanzeiger und Zeitung. Wrzesień -1914 r.