sobota, 13 grudnia 2025

Szczycieński ratusz

Szczytno do lat 30. XX wieku było pozbawione typowego ratusza. W trakcie I wojny światowej powstało kilka jego projektów, ale żaden nie został zrealizowany. Najbardziej znany jest ten przygotowany przez wiedeńskiego architekta Josefa Hoffmanna. Nie przypadł on jednak do gustu lokalnym decydentom. Z jakiegoś powodu nie zrealizowano również projektu najważniejszego szczycieńskiego architekta – Augusta Wieganda. Do tematu budowy ratusza wrócono po dojściu do władzy nazistów, za czasów burmistrza Bruno Armgardta. Nowy ratusz wzniesiono tu w latach 1936–1938, według projektu królewieckiego architekta Kurta Fricka.


Ratusz zaprojektowany przez Augusta Wieganda. Zrealizowano jedynie budowę stylistycznie spójnego z projektem ratusza budynku Eduarda Lipki, stojącego obok.


Za starym ratuszem widoczny jest już gmach nowego ratusza, którego wieża jest jeszcze w budowie. Rok 1938. Zdjęcie ze zbiorów M. Rawskiego.

Świeżo wybudowany ratusz, przed którym widoczne są jeszcze resztki gruzów jego poprzednika. Rok 1938. Zdjęcie ze zbiorów M. Rawskiego.


Rok 1938. Widoczny przed ratuszem pomnik upamiętniający mieszkańców powiatu szczycieńskiego poległych w trakcie wojen prowadzonych przez Prusy w XIX wieku zostanie wkrótce przeniesiony pod gmach Gimnazjum Hindenburga.


Nowy ratusz w Szczytnie został wzniesiony na fundamentach starego zamku krzyżackiego i wraz z resztą tego zamku, otoczoną starą fosą, stanowi nowy, urbanistyczny punkt centralny miasta. Nowy ratusz został oddany do użytku kilka miesięcy temu. Dzięki hojnemu rozplanowaniu bryły i artystycznemu dopracowaniu wszystkich detali, może być uważany za wzorcowy przykład nowoczesnego, a jednocześnie tradycyjnego budownictwa w Prusach Wschodnich. Szczególną wagę przyłożono również do artystycznego wystroju najważniejszych wnętrz, takich jak gabinet burmistrza, sala posiedzeń, klatka schodowa i sala ślubów. Burmistrz Armgardt powierzył planowanie i nadzór nad budową profesorowi Kurtowi Frickowi z Królewca. (Zdjęcie z budowy/wykonawcy)

Gmach zaprojektowany został tak, by nawiązywać do ideologii nazistowskiej. Całe założenie wkomponowano w zarys dawnego przedzamcza, a bryła budynku nawiązywała do broniącej germańsko-słowiańskiego pogranicza krzyżackiej warowni. Najważniejszym jego elementem była 46-metrowa wieża zegarowa, w której ulokowano gabinet burmistrza. Z niego można było wejść na balkon, pod którym znajdował się dużych rozmiarów orzeł ze swastyką. Wbrew miejskiej legendzie z tego balkonu nigdy nie przemawiał Adolf Hitler. Sam balkon jest jednak jednym z elementów świadczących o nazistowskim charakterze ratusza.
Budowa przebiegła sprawnie — dzięki burmistrzowi, który jako nazista potrafił w stolicy Rzeszy, wbrew początkowym oporom władz lokalnych, załatwić wsparcie dla tego projektu. Kamień węgielny wmurowano w fosie od strony południowej w lipcu 1936 roku. Kolejny wmurowano jesienią, podczas uroczystości rozpoczęcia nowego etapu budowy. Wówczas to na dziedzińcu zamkowym zjedzono jelenia. Roboty murarskie przy budowie gmachu zlecono szczycieńskim firmom: Willego Grzelli i Johanna Laskowskiego.


Szyby z przedstawieniami heraldycznymi oraz symbolami różnych rzemiosł i zawodów.



Na ratuszu znajdował się napis, który nie zachował się do dnia dzisiejszego, a w tłumaczeniu na język polski brzmiał: „Niesiemy kamienie do budowy w deszczu i wietrze, a budynek będzie się wznosił ku niebu, gdy my już dawno odejdziemy. Może nikt nas wtedy nie wspomni, kiedy wszystko zostanie ukończone; lecz potajemnie pochodnia będzie dla nas płonąć w każdą noc.”

W 1937 roku na wieży ratusza zawieszono dzwony wykonane w warsztacie w Bochum. Jeden z nich opatrzono inskrypcją zawierającą słowa autorstwa Feliksa Dahna:

„Niemiecki niech będzie twój duch, twoja pieśń, twoje słowo,
twój naród, twoja duma i najwyższa ostoja,
i niemieckie, co się pojawi i nadejdzie,
twoje serce aż do ostatniego uderzenia.”

Na drugim dzwonie znalazły się słowa Waltera Flexa:

„A jeśli niemiecka ziemia miałaby stać się domem dla Boga,
my wystawimy ostatniego młodzieńca i poświęcimy ostatnie serca.
Już raz daliśmy czerwone złoto i szare żelazo,
a gdy zabraknie ich ostatnich, można żyć z umierania”.
Można powiedzieć, że słowa inskrypcji z ratusza i zachowanych nadal dzwonów były do pewnego stopnia prorocze.


Dzwony z ratuszowej wieży. 

Dzwony były połączone ze znajdującym się na wieży zegarem. Dużą wagę przyłożono do wystroju wnętrz, które miały ukazywać związki Szczytna z łowiectwem i przemysłem drzewnym; dlatego ściany, sufity i podłogi wykończono drewnem.
W ratuszu znajdowało się około 90 pomieszczeń. Oprócz urzędników swoją siedzibę miała tam również policja bezpieczeństwa (Gestapo), a w piwnicy funkcjonowały między innymi więzienie oraz schron przeciwlotniczy. W południowo-zachodnim skrzydle, w którym obecnie mieści się muzeum, znajdowało się mieszkanie służbowe burmistrza.
Całkowity koszt budowy i wyposażenia wyniósł około 800 tys. marek, z czego 100 tys. stanowiła dotacja państwowa. W związku z wybuchem wojny ratusz nigdy nie został oficjalnie oddany do użytku.

Adolf-Hitler-Platz. Rok 1942. 

Gmach bez większego uszczerbku przetrwał II wojnę światową. Po wojnie stał się siedzibą nie tylko władz miejskich, lecz także powiatowych i gminnych. W pierwszych powojennych reportażach pisano o nim niepochlebnie. Do dzisiejszego dnia ratusz przeszedł stosunkowo niewielkie zmiany, głównie wewnątrz budynku. Najistotniejszą z nich była modernizacja sali konferencyjnej przeprowadzona w latach 1979–1980 pod nadzorem Eugeniusza Ozgi, który przyozdobił ją zaprojektowanymi przez siebie reliefami z gazobetonu. W 1991 roku ratusz wpisano do rejestru zabytków.


Fot. Pracownia fotograficzno-filmowa Liceum Mazursko-Warmińskiego w Szczytnie. 
Lat 40.


Wejście do ratusza. Żołnierz KBW ze Szczytna, lata 40.
W tym miejscu obecnie wykonuje się pamiątkowe fotografie ślubne.


Szczytno. Tzw. wieża Juranda – fragment zamku wzniesionego na miejscu dawnego zamku krzyżackiego. Fot. E. Czapliński, A. Stelmach, 1968.


Szczytno – ratusz, „Muzeum Mazurskie”. Fot. T. Andrzejczyk.


Szczycieński ratusz na rewersie lusterka z czasów PRL-u.


Szczytno, ul. 1 Maja. Zespół Pofajdoki. Fot. Henryk Beń.


Główny ołtarz przygotowany na Boże Ciało. Lata 80. Fot. Andrzej Rzepecki.




Szczycieński ratusz, który w wyobraźni odwiedzających miasto od czasów powojennych utożsamiany był z zamkiem, powszechnie kojarzono z Krzyżakami Henryka Sienkiewicza, a także z filmem nakręconym na ich podstawie przez Aleksandra Forda. To właśnie tutaj Jurand ze Spychowa miał stoczyć walkę z okrutnymi zakonnikami, którzy go oślepili, a w wieży ratusza miano przetrzymywać jego córkę Danusię. Można powiedzieć, że cierpienie tych fikcyjnych postaci literackich – upokorzonego i okaleczonego Juranda oraz jego córki Danusi – dawało Polakom moralne prawo do przejęcia i „oswojenia” miasta.
Szczytno zaczęto więc wiązać z Sienkiewiczem i jego powieścią na różne sposoby. Już w latach 40. działało tu kino „Grunwald”, a następnie kino „Jurand”, w miejscu którego dziś znajduje się Galeria „Jurand”. Imię Juranda nadano wieży ratuszowej, a czasem nawet cały ratusz nazywano „zamkiem Juranda”. Plac przed ratuszem oficjalnie otrzymał nazwę Placu Juranda. W ten sposób budynek ratusza – powstały pod wpływem ideologii nazistowskiej – został symbolicznie oswojony i mógł być bez przeszkód prezentowany m.in. na pocztówkach.
Do Maćka i Juranda odwoływał się również szczycieński browar, który warzył piwa o takich nazwach. Przetwórnia LAS produkowała natomiast miód pitny „Jurand”. Zorganizowano Bieg Juranda (obecnie Maraton Juranda), działa także Klub Biegacza „Jurand” Szczytno. Imionami „Danuśki” i „Jagienki” nazywano lokale gastronomiczne. Powstały również Spółdzielnia „Jurand” oraz osiedle Jurand, które z czasem zaczęto nazywać Jurandowem. Imię Henryka Sienkiewicza nosiła Szkoła Podstawowa, a później Gimnazjum nr 1 w Szczytnie. Co roku przyznawane są także powiatowe nagrody – statuetki i wyróżnienia „Juranda”.
Jak widać, tradycja Juranda w Szczytnie pozostaje wciąż żywa – choć dziś już niewielu czyta powieść, której był bohaterem. Obok Krzysztofa Klenczona Jurand ze Spychowa pozostaje jednym z najważniejszych elementów lokalnej tradycji.
Te literackie tradycje, związane z powieścią Sienkiewicza, znalazły również symboliczne potwierdzenie: w latach 2006–2018 w wieży ratuszowej, w gabinecie burmistrza, urzędowała Danuta Górska. To właśnie ona – „Danuśka” – podczas corocznego święta miasta, Dni i Nocy Szczytna, przekazywała klucze do miasta Jurandowi.
Warto także wspomnieć, że w 1909 roku, przy okazji podróży wypoczynkowej do Sopotu, Henryk Sienkiewicz – wraz z mecenasem Antonim Osuchowskim – odwiedził w Szczytnie Kazimierza Jaroszyka, redaktora „Mazura”. Z kolei w 1961 roku, na lewo od wejścia na dziedziniec ratuszowy, ustawiono pomnik autora Krzyżaków. Autorem popiersia pisarza był profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie – Jacek Puget.



Stojący przed ratuszem pomnik Henryka Sienkiewicza. 

Zwiedzając ratusz i jego otoczenie, warto zwrócić uwagę na detale. Nad wejściem na dziedziniec znajduje się kamienny herb Szczytna. Kuty herb miasta można zobaczyć nad wejściem do samego ratusza. Natomiast samo wejście zdobi sgraffito z niemieckimi motywami stylizowanych liści dębu, wiewiórek i gołębi. Podwójne, przeszklone drzwi ozdobione są kratownicą z kutego żelaza.






Trzeba też spojrzeć na ogromne okno, składające się z 24 prostokątnych przeszkleń, które doświetla całą klatkę schodową – od parteru po dwa kolejne piętra. Do naszych czasów zachowało się dwanaście szyb z przedstawieniami heraldycznymi oraz symbolami różnych rzemiosł i zawodów. Brakuje głownie tych zawierających symbolikę nazistowską.


Rok 2014


Dni i Noce Szczytna 2014 r.

piątek, 12 grudnia 2025

Paul Daum ze Szczytna

Od kwietnia 1893 r. wyłączność na sprzedaż biskupieckiego piwa w Szczytnie miał brat Friedricha Dauma - Paul. W tym czasie obowiązywał następujący cennik: 15 butelek jasnego piwa – 1 marka, 7 – 0,5 marki, 1 – 0,08 marki; 12 butelek ciemnego piwa – 1 marka, 7 – 0,5 marki, 1 – 0,09  marki. P. Daum sprzedawał piwo taniej niż w 1887 r. F. H. Presting, u którego butelka kosztowała, 0,10 marki. Prowadził on też jakiś lokal z wyszynkiem piwa, ponieważ w 1893 roku poszukiwał osoby na stanowisko kelnerki. Dotychczas Paul Daum nie był wymieniany w literaturze tematu i wygląda na to, że jest to zapomniany członek tej słynnej, browarniczej rodziny. Jego działalność w Szczytnie nie trwała zbyt długo. Później hurtownie piwa prowadził tu Fridrich Daum. 


Za wybitne osiągnięcia
Browar parowy, Biskupiec.
Z szacunkiem informuję szanowną publiczność z Ortelsburga i okolic, że przekazałem mojemu bratu Paulowi Daumowi wyłączność sprzedaży mojego piwa jasnego i ciemnego, które w 1887 roku zostało nagrodzone dużym srebrnym medalem na międzynarodowej wystawie w Królewcu. Mój browar jest wyposażony we wszystkie nowoczesne osiągnięcia techniczne, dzięki czemu jestem w stanie sprostać wszystkim wymaganiom życzliwej publiczności.

W nawiązaniu do powyższego ogłoszenia pragnę zaznaczyć, że mogę sprzedawać piwo po cenach browarniczych i dołożę wszelkich starań, aby zawsze dostarczać je w dobrym stanie. Lód w magazynie.
Paul Daum.
Ortelsburger Kreisblatt, 1893 r. 

środa, 10 grudnia 2025

Zabiele - gospoda Christopa Kalettki

Zabiele / Sabiellen (gmina Wielbark) – gospoda Christopha Kalettki. Widoczny jest na niej między innymi szyld NSV – Nationalsozialistische Volkswohlfahrt, czyli Narodowosocjalistycznej Ludowej Opieki Społecznej.
Zdjęcia ze zbiorów M. Rawskiego i autora. 



poniedziałek, 8 grudnia 2025

Emil Kutrieb, Klein Dankheim, Kreis Ortelsburg

Tabliczka o wozu / zaprzęgu: Emil Kutrieb, Klein Dankheim, Kreis Ortelsburg - Przeździęk Mały.
Emil Kutrieb mieszkał na kolonii, na północny zachód od wsi. Teren jego gospodarstwa porasta obecnie las.
Tabliczka została wykonana z blachy miedzianej. Jest to materiał i wzór charakterystyczny dla okolic Wielbarka. 
Poszukuję tego typu tabliczek z obszaru Mazur i całych Prus Wschodnich.

sobota, 6 grudnia 2025

Nad jeziorem Narocz

Od 19 października 1915 roku, przez prawie dwa lata, batalion szczycieńskich strzelców stacjonował w Boyarnovichach i okolicach, niedaleko jeziora Narocz.
18 marca 1916 roku rozpoczęła się ważna bitwa nad jeziorem Narocz. Od 23 maja batalion nie walczył. Zarówno przed, jak i po bitwie, toczyły się z różną intensywnością walki pozycyjne.
Okres stacjonowania batalionu nad jeziorem Narocz jest opisany w pierwszowojennej monografii batalionu autorstwa Ericha Balli. Niestety, brak w niej zapisków z dni, w których wykonano publikowane tu fotografie. W tym okresie żołnierze nie walczyli i mieli czas wykonać sobie pamiątkowe zdjęcia.

Poniżej fragment opisujący życie w schronach w początkowym okresie bytności batalionu w okolicach jeziora Narocz.
Wyłączone z pracy części [batalionu] cicho wracały do schronów w zachodniej części Boyarnovichów. Tam te małe pudełka, które stopniowo stawały się ich rzeczywistością, zostały przygotowane i rozmnożone w ten sposób, któremu nadano nazwę „Jägerlager”.
Na początku jednak wciąż brakowało powodów do zadowolenia z wygód i przytulności. Oficerowie zamieszkiwali w kiepskich panjebudach w Boyarnovichach razem ze swoimi Meldern, Burschen i operatorami telefonicznymi, w małych, zamkniętych przestrzeniach. Styl, który tam panował, był nie za bardzo... Jedynie nuda z gry w karty i picie rumu. Nic dobrego. Z Leutnantami, którzy siedzieli razem z Kompanieführer przy stole ze zmienianą chudą świeczką, to było jeszcze w miarę rozsądnie (cywilizowanie i kulturalnie). Ale w „aurze chłopaków”, którzy zwykle próbowali korygować karciane szczęście na podłodze i bez światła, więzy pobożnej nieśmiałości puszczały każdego wieczoru. Kto przegrał pieniądze i nie był już uważany za dojną krowę, był szorstko i bezwzględnie wyrzucany za drzwi. Gdy hałas stawał się zbyt duży, Kompanieführer, będący jednocześnie opiekunem pakamery, krzyczał głosem sędziego: „Ruhe!”. Zdarzało się też, że pusta butelka leciała niczym kula w środek kłótni. Na ogół jednak trzeba było się dogadać. Wszyscy byli alte Kameraden, z którymi spotykałeś się niezliczoną ilość razy z myślą o śmierci. „Niech mają radość!”
W tym pierwszym okresie nie było żadnych możliwości zaspokojenia nawet najmniejszych potrzeb kulturalnych. Jeśli rano miało się ochotę na kąpiel, to można ją było odbyć wszędzie — wokół było mnóstwo kałuż. Potem zlew został zrobiony z opróżnionego wiaderka po marmoladzie. Ale to spowodowało następnie problem, gdyż na Etappe wstrzymano dostawy marmolady, bo wiaderko nie zostało odesłane.
Fatalnie było z oświetleniem. Bywały chwile, że nawet dowódca kompanii nie posiadał świecy, aby wypełnić papierkową robotę. Ponieważ ciemności na tych szerokościach geograficznych zapadały wcześniej niż w Niemczech, oddział w Boyarnovichach i Jägerlager, pod koniec października i na początku listopada, zmuszony był do odwiedzania prycz lub łóżek ze słomy o godz. 4 po południu. Telefoniści, którzy główne obowiązki wypełniali nocą, również nie mieli światła. Pisali i czytali swoje wiadomości w blasku ognia z pieca. Rosyjski, nocny atak spowodowałby w tym czasie nieobliczalne zamieszanie.
W rezultacie rozszerzenie pozycji w tył też nie przyniosło poprawy komfortu i wygód. Na mrozie i przy rozmarzaniu wszystko szybko się zmieniało. To, co było bardzo skrupulatnie wykonane podczas mrozów, ponownie się zapadało, gdy zaczęła się odwilż, i często rozmakały inne części pozycji, które dotychczas były nienaruszone.


23 - 24 września 1916 roku. Autor korespondencji: Arthur Böhme.

Dla mnie najciekawsze na tej fotografii jest to, że strzelcy mają na czakach pokrowce z cyfrą „1”. Do tej pory nie widziałem pokrowców z cyfrą na żadnym zdjęciu żołnierzy ze Szczytna.




26 -27 września 1916 roku. Autor korespondencji: Arthur Böhme.

Cmentarze i kwatery wojenne w Mielnie

W okolicach Mielna znajdują się cztery cmentarze wojenne z okresu I wojny światowej. Powstały w związku z walkami stoczonymi w dniach 26–28 sierpnia 1914 r. pomiędzy wojskami niemieckimi i rosyjskimi. 

Cmentarz wojenny – las na południe od Mielna.
Położenie: ok. 1 km od Mielna, 400 m na południe od szosy Olsztynek–Mielno, za kanałem, w lesie; prowadzi do niego droga polna. Kształt: prostokąt. Układ: kilka zbiorowych mogił, pierwotnie oznaczonych drewnianymi krzyżami; mogiły obramione granitowym krawężnikiem. W części południowej znajduje się pomnik z kamiennych ciosów. Pochowani: 209 żołnierzy niemieckich i 78 rosyjskich. Stan zachowania: odnowiony, lecz systematycznie zarasta krzewami i samosiewami; pomnik odnowiony.

Cmentarz wojenny – przy szosie do Olsztynka (mogiła 24 żołnierzy).
Położenie: ok. 500 m od Mielna, po południowej stronie szosy, tuż obok tzw. cmentarza „oficerskiego”; oddzielony od niego drogą polną. Kształt: prostokąt 7 × 8 m. Układ: jedna wspólna mogiła, otoczona kamiennym krawężnikiem. U wezgłowia pomnik z ciosu kamiennego z inskrypcją: „Unseren • in der Schlacht • bei Tannenberg • am 25.8.–28.8.1914 • gefallenen Kameraden • zum ehrenden Gedächtnis • das Landwehr-Infanterie-Regiment 5“
Pierwotne obsadzenia: tuje wzdłuż granic, dwa dęby przy podstawie mogiły (nie zachowane). Pochowani: 24 żołnierzy armii niemieckiej, poległych 28 sierpnia 1914 r. Stan: układ czytelny, brak oryginalnych nasadzeń tuj.

Cmentarz wojenny „oficerski”. Położenie: po drugiej stronie polnej drogi, naprzeciw cmentarza nr 2. Kształt: prostokąt 4,5 × 7 m. Układ: wspólna mogiła, otoczona kamiennym krawężnikiem. Pierwotne elementy: tuje wzdłuż granic, dęby na narożnikach (nie zachowane). Pochowani: 4 oficerów armii niemieckiej, poległych 28 sierpnia 1914 r. Stan: zachowany układ mogiły; zaginął głaz z inskrypcją. Spis poległych oficerów:

Cmentarz wojenny – w parku dworskim w Mielnie.
Położenie: zachodnia część parku dworskiego, przy granicy z drogą do Tymawy. Pochowani: 47 żołnierzy niemieckich oraz 20 żołnierzy rosyjskich. Okoliczności śmierci: polegli w walkach pod Drwęckiem i Mielnem (26–28 sierpnia 1914 r.) lub zmarli z ran w lazarecie urządzonym w pałacu. Stan: cmentarz zniszczony, dawny układ zatarł się.

Na podstawie: 


Gruss aus Mühlen, O-Pr.
A. Liebert, Photograph, Osterode, Ostpr.


Cmentarz wojenny, położony w zachodniej części parku dworskiego.


Pojedyńczy grób żołnierza. Mühlen (Mielno) - Tannenberg.
Kartka ze zbiorow M. Rawskiego.

piątek, 5 grudnia 2025

Najpopularniejsza szczycieńska pocztówka

Niecały rok temu opisałem najpopularniejszą szczycieńską pocztówkę. Stwierdziłem wówczas, że mam w zbiorach pięć jej egzemplarzy, w tym cztery różne. Wszystkie ukazały się nakładem Maxa Zedlera ze Szczytna. Kartki te różnią się widokiem chmur, który był przez wydawcę doklejany, delikatnym przesunięciem kadru oraz napisami na awersie i rewersie. Niedawno trafiła do mnie kolejna pocztówka z widokiem zniszczonego kościoła katolickiego w Szczytnie. W odróżnieniu od poprzednich została wydana nakładem Cohna ze Szczytna.
Od dawna znana mi była pocztówka z widokiem Rynku, również wydana nakładem tego wydawcy. Ponad miesiąc temu ją zakupiłem, ale do dziś do mnie nie dotarła. Jednak w tym samym czasie pojawiło się w sprzedaży kilka pierwszowojennych pocztówek ze Szczytna, również wydanych nakładem Cohna.
Zdjęcia wykorzystane do wykonania tych pocztówek są identyczne z tymi znanymi z pierwszowojennych kartek przygotowywanych dla Maxa Zedlera.
Nieznany nam z imienia Cohn, być może Louis (junior), był przedstawicielem jednej z najbardziej znanych rodzin żydowskich w mieście.


Ortelsburg. Kath. Kirche nach der Beschießung durch die Russen am 30. Aug. 1914.
Verlag Cohn, Ortelsburg.