Pisałem już, że w trakcie plebiscytu w 1920 roku sądzono, iż znaczki plebiscytowe — to znaczy znaczki niemieckie ze specjalnym, plebiscytowym nadrukiem — będą kiedyś cenne. Dlatego często je odkładano, i stąd do naszych czasów zachowała się ich duża ilość. Katalogi filatelistyczne nadal wyceniają je bardzo wysoko, jednak ta wycena, delikatnie mówiąc, ma niewielki związek z rzeczywistością.
Na temat przedwojennej, szczycieńskiej filatelistyki wiadomo bardzo mało. W zasadzie nie wspominają o niej byli mieszkańcy Szczytna. Są jednak pewne przesłanki wskazujące na to, że w mieście przed 1945 rokiem znaczki namiętnie zbierano. Trudno ocenić skalę tego zjawiska i z całą pewnością nie przybrało ono takich rozmiarów jak w PRL-u, ale wiadomo — i to z relacji legendy szczycieńskiej filatelistyki, Stanisława Gołoty — że znaczki zbierał właściciel salonu Opla w Szczytnie, Willi Gallmeister.
W zbiorach Mieczysława Rawskiego i moich znajduje się kilka pocztówek, które wysłano ze Szczytna i które zawierają korespondencję o treści filatelistycznej. Dlatego tak ważne jest przyglądanie się nie tylko obrazkom, ale również drugiej stronie pocztówki.
Akurat w przypadku publikowanej tu pocztówki widać od razu, że ma ona związek z filatelistą. Świadczą o tym starannie przyklejone znaczki na awersie kartki, chociaż zapiski w miejscu przeznaczonym na znaczek na rewersie pocztówki pokazują, że takie przyklejanie znaczków nie spodobało się urzędnikowi lub urzędniczce na poczcie.
Pocztówka ta została wydana przez dużego drezdeńskiego wydawcę. Jej nakładcą był najprawdopodobniej znany szczycieński księgarz — Max Zedler, który w towarzystwie żołnierzy stoi przed swoją księgarnią. Widzimy go po lewej stronie. Jest to fragment ulicy Cesarskiej, obecnie Polskiej. W prawym górnym rogu znajduje się (już niewidoczna tu) poczta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz