środa, 30 kwietnia 2025

1 Maja w Szczytnie

Jak wyglądały pochody pierwszomajowe w Szczytnie? W każdej dekadzie nieco się różniły, ale zawsze rozpoczynano je na placu Juranda, gdzie znajdowała się trybuna. W latach powojennych w pierwszym szeregu maszerowali mazurscy działacze, tacy jak Fryderyk Leyk, Walter Późny czy Jan Lipert.
W latach 40. główna część uroczystości odbywała się na placu przed gmachem ratusza. Z tej okazji „wieżę Juranda” przystrajano w polskie barwy narodowe. Szczególnie dekorowano również budynki PPR i PPS. Przy dźwięku dzwonów rozpoczynało się Święto Pracy. Przed gmachem starostwa (ratusza) gromadziły się poczty sztandarowe PPR, PPS i SL, a także przedstawiciele związków zawodowych, rzemieślników, Ligi Kobiet, organizacji młodzieżowych, szkół itd. Unoszono transparenty i pochód wyruszał do parku miejskiego, gdzie wygłaszano przemówienia. W tamtych latach przemawiał m.in. reprezentujący PPR R. Gutowski, PPS reprezentował Poloński. Głos zabierali również Żeńczykowski, Sztachetka, Kusek i kapitan Chona. Następnie pochód przechodził wśród ruin ulicą Stalina (obecnie Odrodzenia), gdzie przed gmachem PPR odbywała się defilada. Uroczystości kończyły się akademią w kinie „Grunwald” oraz projekcją filmu.
W 1949 roku Święto Pracy poprzedziła akademia, która odbyła się w sali Służby Polsce. Zagaił ją Parol, a referat ideologiczny wygłosił przedstawiciel KW PZPR – Polański. Część artystyczną przygotowały zespoły szkolne oraz uczniowie szkoły muzycznej. Na zakończenie wszyscy odśpiewali „Międzynarodówkę”. W parku miejskim odbył się wiec, który zagaił sekretarz PZPR Chudy. Przemawiali: Parol, por. Kaczmarczyk i Kukowski. Po odegraniu przez orkiestrę „Międzynarodówki” rozpoczął się pochód, który zakończył się przed gmachem PZPR. W ramach czynu pierwszomajowego aktywiści WF odbudowali stadion leśny, który oddano do użytku 15 maja 1949 roku.
Około 1960 roku w trakcie pochodu przygrywała orkiestra dęta. W latach 60. przygotowywano specjalne układy, czasem prezentowane na platformach samochodowych. Po wybudowaniu Powiatowego Domu Kultury (obecnie MDK) pochody kończyły się przed ustawioną tam trybuną. Na ich czele szli lokalni przedstawiciele władz, którzy po dojściu pod MDK wchodzili na trybunę. Za nimi maszerowała orkiestra – „lenpkowska” lub czasem milicyjna z WSO. Orkiestra stawała po drugiej stronie ulicy Polskiej i przygrywała maszerującym. Niektóre grupy zatrzymywały się przed trybuną i prezentowały swój dorobek. Większe zakłady pracy przygotowywały modele swoich produktów – prym wiodła tu Unima. Browar paradował z własnym logo, a rybacy nieśli złowione przez siebie ryby – na jednym ze zdjęć widać ich ze szczupakiem i węgorzem. Pochód kończył się za budynkiem poczty. Starał się nim kierować – choć nie zawsze skutecznie – funkcjonariusz ORMO, Janik, który potrafił krzyknąć: „A za Lenpolem idzie mleczarnia!”
W latach 70. i 80. na ratuszu wieszano portret Lenina. Na placu Juranda często grała kapela „Mazurskich Pofajdoków”, która również brała udział w pochodzie. 1 czerwca 1978 roku, w związku z mającymi się odbyć w Argentynie mistrzostwami świata w piłce nożnej, na pochodzie pojawiły się liczne akcenty związane z tą imprezą. Młodzież zaprezentowała każdą z 16 reprezentacji zakwalifikowanych do turnieju, w tym również Polskę. W 1978 roku jedną z atrakcji obchodów 1 Maja było uruchomienie komunikacji miejskiej.
Po zakończeniu pochodów problemem było porzucanie na chodnikach czerwonych flag, podczas gdy flagi biało-czerwone składano z należytym szacunkiem. Podobno do niesienia flag czerwonych wyznaczano w zakładach konkretne osoby – zazwyczaj te, które „coś przeskrobały”.
Oto niewielki wybór pierwszomajowych haseł. W większości przypadków nawet te hasła były przysyłane z województwa i władze lokalne nie mogły ich same tworzyć.
„Niech żyje 1 Maja – dzień międzynarodowej solidarności mas pracujących”.
„Działacze kultury szeroko upowszechniają wartości kultury!”
„Dorobek XXV-lecia Polski Ludowej – dzieło rąk i umysłów całego narodu!”
„Ambitny program Partii – pomostem w XXI wiek”.
„Energia atomowa tylko dla pokoju”.
„Troska o człowieka i warunki jego życia nadrzędnym celem PZPR”.
„Naród, ojczyzna, państwo – to jedność”.
„Mamy ludzkie prawo żyć w pokoju”.
„Niech żyje niewzruszona jedność i braterska współpraca PZPR i KPZR!”
„Czytaj gazetę Lenpol”.
„Czynny wypoczynek, świeże warzywa, kwiaty i owce – uzupełnienie zaopatrzenia rynku. Pracowniczy ogród działkowy”.

Rok 1946. 

Ze zbiorów Jana Pietkiewicza.

Ze zbiorów Jana Pietkiewicza.

Rok 1961. Fryderyk Leyk, Józefa Wizorowa.

Rok 1961. W pierwszym szeregu w środku Fryderyk Leyk, po prawej Józefa Wizorowa - prac. ko. WSOMO, b. działaczka KPP. W drugim szeregu Walter Późny (?).  

Rok 1969.

Fot. Andrzej Rzepecki. 

Rok 1978. Fot. Roman Wrzesień.

Rok 1978. Fot. Roman Wrzesień.

Rok 1979. Fot. Andrzej Rzepecki. 

Fot. Henryk Beń.


W latach 70. i 80. za sprawą Stanisława Gołoty ze Szkoły Oficerskiej Milicji Obywatelskiej w Szczytnie dynamicznie rozwijała się filatelistyka. S. Gołota, ubrany w ciemny garnitur, widoczny jest po lewej stronie zdjęcia. Na lewo od niego znajduje się słynna „Lokomotywa” – reklama Orbisu.
„Filatelistyka rozwija horyzonty, zbliża narody. Rozwijamy kulturę narodową”.








Również w późniejszych Latach w MDK-U odbywały się akademie z okazji 1 Maja. 

Pracownicy Unimy ruszali sprzed swojego zakładu. 
Zdjęcie ze zbiorów Zbigniewa Gołdy. 

Zdjęcie ze zbiorów Zbigniewa Gołdy. 

Zdjęcie ze zbiorów Zbigniewa Gołdy. 

Rok 1978. 

Rozogi - 1 Maja

Zajęć z pochodów pierwszomajowych jest niezliczona ilość. Mam ich w zbiorach kilkaset. Niektórych z nich jeszcze nawet nie zeskanowałem. Niemniej jednak bardzo je lubię. Były to jedne z najczęściej fotografowanych cyklicznych wydarzeń w powojennej Polsce. Ciężko byłoby mi wskazać jedno ulubione zdjęcie z pochodów pierwszomajowych, ale na pewno jedno z ciekawszych pochodzi z Rozóg z lat 80. Sam fakt, że wykonano je w mniejszej miejscowości, czyni je interesującym. Rozogi, położone przy granicy z Kurpiami, po wojnie zostały niemal w 100% zasiedlone przez ludność kurpiowską. Kultura kurpiowska jest tam wciąż żywa. Na fotografii widzimy głównie kobiety w kurpiowskich strojach ludowych. Na jednym z transparentów widnieje napis: „Koło gospodyń wiejskich w Klonie”. Patrząc na to zdjęcie, zastanawiam się, co ci ludzie wówczas myśleli. Kurpie są przecież znani ze swojej religijności, a tutaj maszerują z hasłami komunistycznymi. Możemy przypuszczać, że udział w pochodzie był im nakazany i z jakiegoś powodu nie mogli odmówić. Hasła na transparentach, podobnie jak w innych miejscach, zapewne przysłano z województwa. Ciekawy jest ten wielki młot z gołąbkiem pokoju. Jednak najbardziej intrygujące są te widoczne na pierwszym planie śmieci.

wtorek, 29 kwietnia 2025

Pomnik Hindenburga w Chorzelach

Pomniki Hindenburga w Chorzelach i Olszewce zostały wykonane przez Ernsta Kägebeina. Postawiono je w maju 1915 roku. Początkowo na rynku w Chorzelach stanął pomnik wykonany z gliny, który tak spodobał się przejeżdżającym i przechodzącym przez miasteczko żołnierzom, że jego autor postanowił wykonać solidniejszy pomnik z cegieł i betonu. Natomiast pierwowzór został przeniesiony do pobliskiej Olszewki.
Co ciekawe, autora obu pomników możemy zobaczyć na pocztówkach z wizerunkiem obu obiektów.
Więcej na ten temat napiszę w kolejnym „Roczniku Mazurskim”.

Hindenburg-Denkmal in Chorzelle (Polen)

Na tej pocztówce, obok pomnika, widoczny jest jego twórca. Tę samą fotografię wykorzystano na innej pocztówce, której awers opatrzony jest sygnaturą: „E. Kägebein F. L II. A. K.”

Verlag von Karl Mucke, Willenberg, Ostpr. 
Obieg: Chorzele, 11.08.1915.
Stempel: Brief-Stempel Baudirektion Et. Gallwitz Bau-Abt. 1.

Treść korespondencji:
Chorzele, 11 sierpnia 1915
Moja droga siostro!
Przesyłam Ci stąd serdeczne pozdrowienia i mam nadzieję na rychłe zobaczenie się.
Twój brat Rinkow 
Rosjanie dostają teraz wszędzie potężne lanie.

Poniżej publikuję relację niemieckiego oficera, który opisuje Chorzele z perspektywy kolonizatora oraz przedstawiciela wyższej kultury i cywilizacji. Faktycznie, dla Niemca z głębi kraju tereny północnego Mazowsza musiały wydawać się bardzo zaniedbane. Z drugiej strony można spotkać się z relacjami, że nie różniły się one w zasadzie od południowych Mazur. Mimo wszystko jednak na pewno, na korzyść Mazur, się różniły. W wychodzącej w trakcie wojny prasie pisanie o tym braku różnic byłoby nieakceptowane, za to o niesieniu kultury i cywilizacji na terenach polskich już jak najbardziej.​

Nasze auto jedzie dobrą drogą aż do granicznej miejscowości Opaleniec - wtedy, gdy tylko mijamy rosyjski posterunek graniczny, wszystkie dobre duchy na opuszczają. 
Dobra droga się kończy, zaczyna się polska droga wiejska w postaci ścieżek, które każdy wytycza sobie przez łąki i pola; już po tysiącu kroków nasz wóz tak ugrzązł w piasku, że dalsza jazda była niemożliwa, więc ruszyliśmy na piechotę na „czarnych rumakach strzelców” do pierwszej rosyjskiej miejscowości przygranicznej, Chorzele, mijając pojedyncze ruiny.
Chorzele również zostały dotknięte przez wojnę i niestety pięknie położony kościół z pięknymi malowidłami w środku również został częściowo zniszczony.
Lokalny dowódca, kapitan Werner z 1 Pułku Artylerii Pieszej, zmienił to dawne polskie zadupie w czyste, przyjemne miasteczko. Posprzątano domy, całą ludność, która opiekowała się kapitanem jak ojcem i opowiadała o swojej niespotykanej pracowitości. Piękne ogrody z zielonymi trawnikami i uroczymi domkami ogrodowymi wykonanymi z brzozowych bali zdobią teraz dawne polskie gniazdo brudu.
Duży, cudowny pomnik Hindenburga został stworzony na dużym rynku przez ucznia, który służy jako ochotnik wojenny. - Polacy muszą pracować, a w zamian są karmieni.
W Chorzelach działa dziś także niemiecka szkoła, w której nauczyciel z Landsturmu dzierży swój bafel i uczy bardzo inteligentne polskie dzieci, jak stać się prawowitymi niemieckimi obywatelami.
Dzieci przywitały nas wesołym: „Dzień dobry, panowie oficerowie!”. Następnie bardzo dobrze i w „tonie i języku” zaśpiewały następujące niemieckie piosenki: „Heil dir im Siegerkranz”, „Deutschland, Deutschland über alles”, „Wachtlied, die Seele, die Heimat, die Ruh”, „Drei Lilien”.
Również pozostałe osiągnięcia były znakomite, a po egzaminie chłopcy uczestniczyli w zawodach rzutowych i biegowych, zaś w biegu przez łąkę rywalizowali o nagrody dla trzech najlepszych.
Przy kościele powitał nas silny fizycznie ksiądz i pogodny mężczyzna z wesołymi, błyszczącymi oczami, który przywitał nas pocałunkiem w oba policzki. Pozowaliśmy razem do zdjęcia, objęci ramionami; gdy na pożegnanie powiedziałem mu, że przypomina mi trochę poetę Kriegera, wyraźnie mu się to nie spodobało.
Tymczasem przed kościołem czekali biedni polscy wieśniacy z dwiema trumnami, które przywieźli na nędznych wózkach wykonanych z surowych desek, by pochować je w C[horzelach]. Podczas naszej rozmowy z księdzem ludzie ciągle otwierali trumny i żegnali zmarłych.
W Kasynie odbyła się jeszcze przyjemna, rozrywkowa biesiada pożegnalna. Potem siodła były już gotowe i musieliśmy rozstać się z serdecznym dowódcą, który działa tu z wielkim pożytkiem w tej polskiej miejscowości.
W skwarze letniego dnia ciągnęliśmy dalej przez zakurzone drogi, na których świeciło słońce. Nie jest to przyjemność – później leżeć tam, gdzie teraz żar i kurz pieką ludzi, a każde dotknięcie ciała wydaje się lepić.
W małych, brudnych wioskach, które mijaliśmy, żołnierze zażywają kąpieli słonecznych i powietrznych, wylegują się na skwerkach. Niektórzy są opaleni na brązowo jak Murzyni, wszyscy wyglądają zdrowo, dobrze odżywieni i w dobrym humorze.
Było to 22 czerwca; późnym popołudniem zbliżamy się do frontu, gdzie artyleria działa z pełną mocą; intensywnie ostrzeliwuje zdobyte w międzyczasie szturmem Przasnysz, a w rejonie P. wznosi się gęsty, żółty dym niczym zwarty welon ku niebu.
Wkrótce osiągnięty zostaje również wielki las Czarzate, gdzie stacjonuje regiment .. i z radością witane jest długo oczekiwane ponowne spotkanie. —
Zanim zapadnie zmrok, udajemy się jeszcze na najwyższy artyleryjski punkt obserwacyjny na jednym ze wzgórz w stronę P., skąd można dobrze obserwować miasto i jego ostrzał. 
Przez lornetkę polową widzimy dużą część rosyjskich pozycji, skutki uderzeń naszych haubic polowych oraz 'pracę' dobrze wymierzonej miny w nieprzyjacielskim okopie. Rosjanie już od dawna nie czuli się dobrze na swoich pozycjach i tego popołudnia zdecydowanie wolałem przebywać w naszym małym stanowisku artyleryjskim niż w każdym razie dość nieprzyjemnym i pełnym napięcia pobycie w rosyjskich okopach, choć Rosjanie również odpowiedzieli nam kilkoma granatami, które jednak wszystkie wbiły się w piasek kilka metrów od naszego stanowiska.

Przedwojenna filatelistyka w Szczytnie

Pisałem już, że w trakcie plebiscytu w 1920 roku sądzono, iż znaczki plebiscytowe — to znaczy znaczki niemieckie ze specjalnym, plebiscytowym nadrukiem — będą kiedyś cenne. Dlatego często je odkładano, i stąd do naszych czasów zachowała się ich duża ilość. Katalogi filatelistyczne nadal wyceniają je bardzo wysoko, jednak ta wycena, delikatnie mówiąc, ma niewielki związek z rzeczywistością.

Na temat przedwojennej, szczycieńskiej filatelistyki wiadomo bardzo mało. W zasadzie nie wspominają o niej byli mieszkańcy Szczytna. Są jednak pewne przesłanki wskazujące na to, że w mieście przed 1945 rokiem znaczki namiętnie zbierano. Trudno ocenić skalę tego zjawiska i z całą pewnością nie przybrało ono takich rozmiarów jak w PRL-u, ale wiadomo — i to z relacji legendy szczycieńskiej filatelistyki, Stanisława Gołoty — że znaczki zbierał właściciel salonu Opla w Szczytnie, Willi Gallmeister.

W zbiorach Mieczysława Rawskiego i moich znajduje się kilka pocztówek, które wysłano ze Szczytna i które zawierają korespondencję o treści filatelistycznej. Dlatego tak ważne jest przyglądanie się nie tylko obrazkom, ale również drugiej stronie pocztówki.

Akurat w przypadku publikowanej tu pocztówki widać od razu, że ma ona związek z filatelistą. Świadczą o tym starannie przyklejone znaczki na awersie kartki, chociaż zapiski w miejscu przeznaczonym na znaczek na rewersie pocztówki pokazują, że takie przyklejanie znaczków nie spodobało się urzędnikowi lub urzędniczce na poczcie.

Pocztówka ta została wydana przez dużego drezdeńskiego wydawcę. Jej nakładcą był najprawdopodobniej znany szczycieński księgarz — Max Zedler, który w towarzystwie żołnierzy stoi przed swoją księgarnią. Widzimy go po lewej stronie. Jest to fragment ulicy Cesarskiej, obecnie Polskiej. W prawym górnym rogu znajduje się (już niewidoczna tu) poczta.

Ortelsburg - Kaiserstraße

Stengel & Co., G.m.b.H., Dresden
Obieg: Ortelsburg 22.04.1922.

Treść korespondencji:
Szanowny Panie!
Bardzo dziękuję za Pańskie piękne kartki i pozwolę sobie później przesłać także znaczki pocztowe. Znaczek Allenstein I (według katalogu Michel za 400 marek) odstąpię Panu za 75 marek gotówką (skasowany).
Z patriotycznym pozdrowieniem
Büntzke(?), Szczytno, Prusy Wschodnie.


Adresat: Pan M. J. Meenink, Weesn (Holland), Kapelsteeg I.

poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Lazaret w Szczytnie

Lazaret w Szczytnie funkcjonował niemal przez całą wojnę, z wyjątkiem ostatnich dni sierpnia 1914 roku. Być może został też ewakuowany w listopadzie, gdy wojska rosyjskie podeszły pod Szczytno. Dopiero w 1915 roku rozpoczęto leczenie żołnierzy rannych w walkach na terenie północnego Mazowsza. Żołnierze ci przebywali między innymi w szczycieńskim szpitalu. Lazaret urządzono również w kościele baptystów oraz prawdopodobnie w innych budynkach.
W maju 1915 roku szczycieńska prasa poinformowała, że mieszkańcy Pasymia i kilku okolicznych wsi podarowali dla lazaretów w Szczytnie, Wielbarku i Opaleńcu ponad 3 tysiące jajek.
29 lipca 1915 roku szczycieński lazaret wizytowały cesarzowa Augusta Wiktoria oraz małżonka następcy tronu, księżniczka Cecylia Augusta.
Częstą pamiątką po tym lazarecie jest korespondencja przebywających w nim żołnierzy, na której widnieje pieczątka: Brief-Stempel Reservelazarett Ortelsburg Abt. I i Abt. II. Ten drugi oddział funkcjonował w szpitalu.
Niestety, kwatera wojenna na cmentarzu ewangelickim, gdzie chowano zmarłych w lazarecie, została zdewastowana. Na swoim miejscu nie zachował się w całości żaden żeliwny krzyż z danymi żołnierzy.
Jeden z takich krzyży, który przylegał do cmentarza, otrzymałem od byłego pracownika tartaku z prośbą o przekazanie go we właściwe miejsce. Z relacji tej osoby wynika, że na terenie tartaku leżało więcej takich krzyży. Szkoda, że teren byłego tartaku, przed wybudowaniem na nim sklepów, nie został sprawdzony przez detektorystów. Co ciekawe, żołnierz (August Koppel, Landsturm-Batl. Allenstein, zm. 12.11.1919), na którego grobie znajdował się omawiany tu krzyż, zmarł dopiero w 1919 roku. Świadczy to o tym, że lazaret funkcjonował jeszcze po zakończeniu wojny.
Pocztówki ze zbiorów M. Rawskiego i autora. 

Szpital powiatowy. Etappen Lazaret II, Ortelsburg

Szpital. Lazaret. Ze zbiorów M. Rawskiego. 
Stempel: Brief Stempel Reservelazarett Ortelsburg Abt. 2. 
Rok 1915. 

Reservelazarett Ortelsburg Abt. 2. 24.04.1915.

Reservelazarett Ortelsburg Abt. ? 11.08.1917.

Reservelazarett Ortelsburg Abt. 1.


Ortelsburg, 24 lipca 1916
Droga Mamo!
Właśnie otrzymałem Twój pierwszy list, za który dziękuję. Przesyłam Ci w załączeniu małą fotografię razem z kilkoma naszymi patriotami. Wyglądam na niej jak szeroko uśmiechnięty Japończyk, prawda? Obok mnie stoi pomocnik oficera policji. Wysłałem także drugie zdjęcie. Poza tym wszystko u mnie w porządku.
Serdeczne pozdrowienia,
Twój Willy

Nadawca:żołnierz Willi Becker, Res.-Lazarett I. Kreiskrankenhaus, Ortelsburg i. Ostpr.
Adresatka: Pani Henriette Becker, Bürgkauer Leipzig, Post Böhlitz-Ehrenberg. 

Reservelazarett, Ortelsburg, marzec 1916. 

Stempel: Brief Stempel Reservelazarett Ortelsburg Abt. 1.
Rok 1917. 

niedziela, 27 kwietnia 2025

Rozogi - Występ

Friedrichshof, O.-Pr. Marktplatz.
Ze zbiorów M. Rawskiego.

Verlag: Hermann Luckmann, Friedrichshof, O.-Pr.
Stempel agencji pocztowej w Występie: Höhenwerder über Altkirchen (Ostpr Süd).

Żołnierz 25 września 1939 roku pisze z Występu do kolegi, innego żołnierza, w Berlinie. Autor korespondencji wspomina przekraczanie granicy i zwycięski marsz. Chodzi tu zapewne o kampanię polską, która w dniu wysłania kartki jeszcze trwała.
Pocztówka została wysłana jako Feldpost. Znajduje się na niej stempel agencji pocztowej w Występie.

sobota, 26 kwietnia 2025

Kurs przywódców NSDAP w Bartoszycach

20. Lehrgang der Kreis-Führerschule Bartenstein v. 8-11.XII.33
20. Kurs powiatowej szkoły przywódców w Bartenstein od 8 do 11 grudnia 1933 roku.

Paul Petri, Photograph, Bartenstein.

Rozogi po zniszczeniu przez Rosjan

Wybuch wojny w Rozogach obwieściły kościelne dzwony. Zmobilizowani rezerwiści udali się przez Świętajno do Olsztyna. 2 sierpnia zmobilizowano obronę terytorialną. 1 sierpnia 1914 roku wojska niemieckie naruszyły granicę i ostrzelały kurpiowskie wsie znajdujące się po drugiej stronie granicy. Granicę niemiecką przekroczyły również rosyjskie oddziały zwiadowcze.
20 sierpnia przez Rozogi wtargnęła do Prus Wschodnich część (VI Korpus generała Błagowieszczańskiego) dowodzonej przez generała Samsonowa Armii Narew. Rosyjskie kolumny maszerowały przez wieś przez trzy dni. Prawie wszyscy mieszkańcy uciekli do lasu, a maszerujący przez opuszczoną wieś Rosjanie rabowali i niszczyli mienie. Żołnierze ci stoczyli przegraną bitwę pod Zerbuniem. W trakcie odwrotu wojsk rosyjskich dochodziło do wielu incydentów. Według relacji jednego z urzędników, po wyparciu Rosjan we wsi panował głód — rzadkością stały się nawet kartofle. 
W listopadzie 1914 roku Rosjanie ponownie wdarli się na Mazury. Z Rozóg zabrali 11 osób, a kilku mieszkańców zamordowali.
W wyniku wojny w Rozogach zniszczone zostały 54 budynki mieszkalne i 158 budynków gospodarczych, w tym młyn, urząd celny i hala targowa. W trakcie wojny życie straciło 72 mieszkańców wsi.
W 1936 roku przed kościołem odsłonięto pomnik upamiętniający mieszkańców wsi poległych w trakcie I wojny światowej.

Fredrichshof nach der Zerstörung die Russen.

Max Zedler, Buchhandlung, Ortelsburg.
Obieg: Szczytno 22.01.1915 rok. 

Wojskowa pieczatka: 
Kavallaene-Kraftwagen-Kolonne 76 einer Armee 8. / Kolumna samochodowa Kawali nr 76 8. Armii 8.

Friedrichshof nach der Zerstörung durch die Russen im August 1914.
Verlag Johann Lukowski, Beuthen O-S 

W rzeczywistości budynek ten został spalony w listopadzie 1914 roku. 



Kwatera wojenna w Muszakach

Po dziewięciu latach ponownie trafiłem na kwaterę wojenną w Muszakach. 

Wiktor Knercer w książce: Cmentarze wojenne z okresu I wojny światowej w województwie olsztyńskim (Warszawa 1995) pisząc o Muszakach podał, że „W stanie szczątkowym zachował się fragment części rosyjskiej, pozostała część została zniszczona wraz z cmentarzem ewangelickim około 1980 roku”. Ta nieprawdziwa informacja była później powielana bez weryfikacji. W marcu 2016 roku opublikowałem na tym blogu wpis, w którym napisałem, że: sporych rozmiarów kwatera wojenna przetrwała w dostatecznym stanie. Informacje na temat jej niemal całkowitego zniszczenia są niezgodne z prawdą. Pod gęstymi zaroślami i mchem kryją się całe rzędy mogił, otoczonych granitowymi krawężnikami i z zachowanymi tabliczkami z danymi. Te mogiły wojenne można jeszcze uratować".

W tym roku, z inicjatywy Sylwestra Nowaka, przystąpiono do porządkowania kwatery. Została ona odkrzaczona. Obecnie trwają prace związane z odkopywaniem i prostowaniem kamiennych krawężników obrzeżających poszczególne kwatery. Odkopywane są też pojedyncze pulpitowe tabliczki z danymi żołnierzy, które znajdują się poza kwaterami. Niewielka ich część niestety jest rozbita. Nie udało się jeszcze odnaleźć steli z kwatery rosyjskiej.