sobota, 8 listopada 2025

Jeszcze raz o albumach fotograficznych

Niedawno pokazałem część swojej kolekcji starych albumów fotograficznych z Prus Wschodnich. Mam też w zbiorach trochę albumów, w których znajdują się zdjęcia tylko częściowo związane z tematyką wschodniopruską. Czasem kupuję je nawet tylko dla kilku interesujących mnie fotografii.
Najwartościowsze pod względem historycznym są dwa albumy oficera 2. Pułku Piechoty Obrony Krajowej (Landwehry). Nabyłem je ze względu na znajdujące się w nich zdjęcia wykonane świeżo po walkach toczonych w ramach bitwy pod Tannenbergiem, w okolicach Działdowa w sierpniu 1914 roku. Ukazują dymiące się jeszcze spalone budynki, leżące na polu ciała poległych oraz wzdęte, padłe konie. Później pułk przeniósł się na terytorium Polski, następnie na Kresy i Ukrainę. Ostatnie zdjęcia z 1918 roku wykonano w Kijowie. Są to więc albumy dokumentujące całą wojenną drogę ich właściciela. Zawarte w nich fotografie mają wartość nie tylko dla historyków I wojny światowej – są również niezwykle cenne dla badaczy historii lokalnej. Można zobaczyć w nich kościoły i dwory wraz z ich wyposażeniem, a także poszczególne miasta, miasteczka, wsie i ich mieszkańców. Część zdjęć z pierwszego albumu zeskanowałem i pokazałem na Facebooku. Później, wraz z napływem kolejnych albumów, fotografii i innych przedmiotów, odłożyłem te albumy do szafy. Jednak cały czas zastanawiam się, co robić z tymi niewschodniopruskimi fotografiami.
Zależy mi, aby przedmioty z moich zbiorów „żyły”, by ludzie mieli świadomość ich istnienia, by trafiały do publikacji i służyły badaniom. Oczywiście zawsze udostępniam je bezpłatnie.
Czasem można w Internecie spotkać się ze zgryźliwymi uwagami kolekcjonerów, którzy zazdrośnie strzegą swoich zbiorów i trzymają je do publikacji drukowanych, krytykując przy tym publikowanie skanów w sieci. Również jestem tradycjonalistą i bardzo cenię druk, ale zdaję sobie sprawę, że w najlepszym wypadku w książkach i artykułach drukowanych będę w stanie pokazać tylko ułamek swoich zasobów.
Wracając do tych zdjęć spoza Prus Wschodnich – rozwiązanie wydaje się proste: wystarczy je zeskanować i opublikować na kolejnej stronie. Wszystko rozbija się jednak o czas. Przed publikacją zdjęcie trzeba poddać przynajmniej podstawowemu badaniu: odczytać podpisy (co nie zawsze jest proste), ustalić lokalizację itp.
Obecnie nie jestem już w stanie skanować i fotografować, nie mówiąc już o opisywaniu przedmiotów na bieżąco napływających do moich zbiorów. Nie dałby pewnie rady zrobić tego nawet ktoś, dla kogo byłaby to jedyna praca do wykonania.
Nie wiem też, co będzie z tym wszystkim co zgromadziłem po mojej śmierci. Jeszcze nie zdecydowałem, czy mają być sprzedane, czy może przekażę je muzeum. Staram się jednak, by osoby, które będą się nimi w przyszłości zajmowały, miały ułatwioną pracę. Dlatego często nawet do pojedynczych przedmiotów dołączam notatki ze swoimi ustaleniami na ich temat. W przypadku albumów fotograficznych są to czasem również napisane przeze mnie artykuły.



Okolice wsi Heinrichsdorf / Płośnica. Sierpnień 1914 r. 


Działdowo. Sierpnień 1914 r. 


Rynek w Olsztynie koło Częstochowy. Rok 1914.



Kijów. rok 1918.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz