W środę miałem okazje po raz pierwszy odwiedzić Muzeum bitwy pod Grunwaldem. Dlaczego wcześniej w to miejsce nie trafiłem? Rok temu stałem już nawet pod „bramą” ale zrezygnowałem z wejścia. Miejsce to, słusznie czy nie, kojarzyło mi się z propagandą i historycznymi festynami. Wchodząc jednak coraz bardziej w tematykę bitwy pod Tannenbergiem, a zwłaszcza pamięci o niej, coraz częściej spoglądam z ciekawością na Grunwald. Ciekawe jest dla mnie porównanie pamięci o obu tych bitwach (dobre porównanie tych pamięci zrobił Robert Traba). W tym kontekście warto przypomnieć niedawną, burzliwą dyskusję o pomniku bitwy pod Tannenbergiem, która w sporej mierze odwoływała się do przebrzmiałych mitów.
Jadaną z pierwszych rzeczy jakie zrobili Niemcy po wkroczeniu do Krakowa w 1939 r., było wysadzenie Pomnika Grunwaldzkiego, oryginalne resztki którego można obecnie oglądać na terenie muzeum bitwy.
Kamień Jagiełłowy
Na polu bitwy z 1410.
To symboliczne zdjęcie wykonane zostało w 1934 r. Widzimy na nim grupę niemieckich żołnierzy. Z boku, w cywilnym ubraniu, siedzi Aleksander Noskov były carski generał. W maju 1934 r. w celu zebrania
materiałów do książki o bitwie pod Tannenbergiem Noskov przyjechał do Prus Wschodnich. Jest bardzo prawdopodobne, że pracował wówczas dla wywiadu sowieckiego. Jeszcze w tym samym roku opublikował swoją książkę („Der Mann der Tannenberg verlor”), która jest jednym z najważniejszych źródeł wiedzy o bitwie pod Tannenbergiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz