Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Infanterie Regiment 2. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Infanterie Regiment 2. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 6 lutego 2025

Jeszcze raz o zdjęciach niemieckich żołnierzy

Kolekcjonuję prawie wszystko, co wiąże się z historią powiatu szczycieńskiego oraz liczne przedmioty związane z dziejami Mazur i Prus Wschodnich. W szczególności interesuje mnie fotografia. Najczęściej można nabyć zdjęcia z lat 30. XX wieku, zazwyczaj przedstawiające niemieckich żołnierzy. Banałem byłoby stwierdzenie, że fotografie te – często całe albumy – stanowią istotne źródło historyczne. Ale dlaczego i do czego są tym źródłem? Przede wszystkim umożliwiają poznanie historii 2. Pułku Piechoty, którego bataliony stacjonowały w Olsztynie, Szczytnie i Biskupcu. Wcześniej, w czasach Reichswehry, jednostka ta była rozlokowana również w Kętrzynie i Giżycku. Do dziś brakuje nam opracowań na temat historii wojska na obszarze Warmii i Mazur w latach 20., 30. i 40. XX wieku. Co więcej, w monografiach miast i powiatów historia wojskowości niemal nie istnieje. Dysponujemy jedynie popularnymi tekstami niemieckich autorów, publikowanymi głównie w rocznikach byłych mieszkańców poszczególnych powiatów. Zawierają one wiele cennych szczegółów, ale nie brakuje w nich także celowych pominięć. Lepszej dokumentacji doczekała się jedynie historia niemieckich umocnień z tego okresu. Bez gruntownego opracowania historii wojskowości nie da się stworzyć pełnego i obiektywnego obrazu regionu ani miast garnizonowych. Wojsko miało duży wpływ na gospodarkę miast, przyczyniało się do budowy i remontów dróg, a nawet kościołów. Było również powodem do dumy dla lokalnych społeczności, które w znacznym stopniu kształtowało. Publikowanie zdjęć niemieckich żołnierzy na Facebooku rzadko wnosi coś wartościowego. Często prowadzi do wybuchu emocji wśród odbiorców, z których część reaguje agresją, będącą wyrazem prymitywnego i naiwnie pojmowanego patriotyzmu. Zdarzają się jednak także ciekawe i merytoryczne komentarze. Prawdopodobnie w przyszłości pojawi się historyk, który podejmie temat wojskowości w naszym regionie, i tylko osoby o wyjątkowo prymitywnym podejściu będą go podejrzewać o jakieś niezdrowe fascynacje. Historia wojska, zwłaszcza po I wojnie światowej, nie jest moim ulubionym tematem. Zajmuję się nim trochę, ponieważ do moich zbiorów napływają liczne przedmioty z nim związane, głównie fotografie. Wolę zajmować się historią fotografii czy browarnictwa. Jednak Facebook dostarcza mi informacji, że moi odbiorcy zdecydowanie wolą oglądać zdjęcia niemieckich żołnierzy. Trochę na tym boleje, bo wolałbym, żeby na przykład moje posty związane z historią browarnictwa cieszyły się większą popularnością, ale z zainteresowaniami ludzi nie ma sensu dyskutować. Tak już jest, że historia II wojny światowej i wojska cieszy się największą popularnością.

2. Pułk Piechoty / I. Infanterie Regiment 2. Strzelnice leżące w lesie na południe od Szczytna, pomiędzy Rudką a Siódmakiem. Około 1938 roku.

Szczytno / Ortelsburg 2. Pułk Piechoty / I. Infanterie Regiment 2.

Szczytno / Ortelsburg 2. Pułk Piechoty / I. Infanterie Regiment 2.

Francja. 2. Pułk Piechoty / I. Infanterie Regiment 2. Żołnierze ze Szczytna. 

wtorek, 4 lutego 2025

Pozdrowienia z Orzysza

Przez utworzony w 1890 roku poligon w Orzyszu przewinęła się niezliczona liczba niemieckich żołnierzy, którzy wypijali ogromne ilości piwa i wysyłali mnóstwo pocztówek. Część z nich miała charakter humorystyczny – opisywały Orzysz jako miejscowość położoną na końcu cywilizowanego świata, tuż przy granicy z Polską, a nawet niemal na Syberii. Żołnierze żartowali, że to miejsce pełne dzikich zwierząt, takich jak węże, wilki i niedźwiedzie, które zagrażały ich życiu. Opowieści wspominały także o mitycznych stworzeniach, jeszcze bardziej niebezpiecznych niż dzikie zwierzęta. Właśnie dlatego każda wysłana pocztówka mogła być tą ostatnią. Na orzyskim poligonie często ćwiczyli również żołnierze ze Szczytna.

Gruss aus Arys. 
In den noch gänzlich unerforschten Sumpfen am dem Dzengalowka an der Grenze des Schießplatzes.
Pozdrowienia z Orzysza. Wciąż całkowicie niezbadane bagna nad Dzengalowką, na granicy poligonu.

Otto Schulz, Arys. Nachdruck verboten. 1914. Obieg: 18.06.1914.

1. Nieskończenie rozciąga się plac ćwiczeń
I na końcu graniczy z Polską.
A gdy tam w lesie jest biwak,
Wilki przychodzą po swój żer.
Biada wtedy biednemu rezerwiście,
Który nie może się bestiom obronić!

2.Tam nad rzeczką Dzięgalówką
Nie jest wcale bezpiecznie;
Tam mieszka plezjozaur
Oczami pałający żądzą mordu i ogniem.
A jeśli usłyszysz jego zawodzenie na wieczornym wietrze,
Jesteś zgubiony! – Uciekaj szybko!

3. Ojcze i matko, o żono i dzieci!
Na co mi wasze lamenty?
Jestem teraz żołnierzem ciałem i duszą,
Muszę ćwiczyć i pocić się.
A jeśli ta kartka jest moim ostatnim pozdrowieniem,
To znaczy, że pożarł mnie – Sauriusz! Amen!

Sam na warcie, co za radość, moje dziewczę przynosi mi kiełbasę!

Szczycieńscy żołnierze (1. (Jager) Batail-Ion Inf.-Rgt. 2.) na poligonie w Orzyszu. Rok 1929.
Zdjęcie ze zbiorów M. Rawskiego.

Szczycieńscy żołnierze (1. (Jager) Batail-Ion Inf.-Rgt. 2.) na poligonie w Orzyszu. Rok 1929.
Zdjęcie ze zbiorów M. Rawskiego.

Żołnierze z Kętrzyna ( Reichswehra, 2 Pruski Pułk Piechoty (2. (Preußisches) Infanterie-Regiment) na poligonie w Orzyszu. Rok 1929.
Baławan ulepiony przez szczycieńskich żołnierzy. Orzysz. Rok 1935.

Żołnierze ze Szczytna w Orzyszu. Lata 30. XX w.

Żołnierze ze Szczytna w Orzyszu. Lata 30. XX wieku.

Żołnierze z 4 kompani karabinów maszynowych 2 Pułku Piechoty ze Szczytna. Lata 30. XX w.


piątek, 17 stycznia 2025

Dlaczego warto publikować zdjęcia z niemieckimi żołnierzami?

Publikując na Facebooku zdjęcia żołnierzy niemieckich z lat 30. i 40. XX wieku, często spotykam się z uwagami, że jest to promocja nazizmu. W moją stronę kierowane są wyzwiska, groźby zgłoszenia do prokuratury, a nawet śmierci. Ludzie w komentarzach wyzywają publikowane przeze mnie zdjęcia, czy raczej widoczne na nich postaci. Jak ja to widzę? No cóż, można byłoby powiedzieć, że taki urok Facebooka, na którym każdy, dosłownie każdy, ma głos. Moje miejsce pracy obliguje mnie jednak do tego, by każdemu dać szansę zrozumienia. Dla mnie wyzywanie ludzi, którzy już od dawna nie żyją, jest dziwactwem; to strasznie infantylne i głupie zachowanie. Gdy patrzę na takie fotografie, to nie czuję żadnych emocji. Oceniam ich wartość dokumentacyjną i zastanawiam się nad losem widocznych na nich ludzi – czy przeżyli, czy popierali nazizm, a jeżeli tak, to czy po wojnie zrozumieli swój błąd. Często, trochę naiwnie, rozmyślam sobie, co taki żołnierz, oficer – właściciel albumu fotograficznego – poczułby, gdyby dowiedział się, że ten jego album trafił do zbiorów jakiegoś Polaka, który kupił go gdzieś w Niemczech? Zapewne coś takiego nie mogłoby nawet trafić do jego wyobraźni. Dziwnie się potoczyła historia – to do nas należą Mazury i to do nas coraz częściej trafia z Niemiec ich materialna spuścizna historyczna w postaci zdjęć, listów czy innych przedmiotów. Wymierają w Niemczech ostatni przedwojenni mieszkańcy tego regionu, a w następnych pokoleniach ich potomkowie będą się już nim interesować sporadycznie. Można więc powiedzieć, że ich historia stała się nasza; to my odpowiadamy teraz za jej opisanie. Historia ma to do siebie, że uwielbia mity, którym ulegają praktycznie wszyscy, w tym również piszący te słowa. Ba, nierzadko ulegają im piszący na jakiś temat poważne prace naukowe historycy. Wyzwolić się z mitów nie jest łatwo. Historię Mazur mitologizują zarówno ich byli mieszkańcy, co jest w dużym stopniu naturalne, bo utracili oni swoją ojczyznę, jak również przybyli tu po 1945 roku Polacy. W tym miejscu interesuje mnie szczególnie wschodniopruski mit wielokulturowości i tolerancji. Ta słynna wschodniopruska „wielokulturowość i tolerancja” doprowadziła do tego, że Mazurzy musieli stać się Niemcami (innej opcji nie było) i ostatecznie utracili swoją małą ojczyznę. Wracając do tematu zdjęć z żołnierzami, w ich publikowaniu chodzi właśnie o przełamywanie mitu (zarówno niemieckiego, jak i polskiego), a przede wszystkim o pokazywanie, jak było, ale jednak bez piętnowania, o ukazanie tego, jaki był klimat lat 30. XX wieku na Mazurach. Jestem przekonany, że spora część zdjęć z tego okresu, związanych z działaczami nazistowskimi, z organizowanymi przez nich spotkaniami i imprezami, została niestety zniszczona. 

Skala zbrodni niemieckich jest w Polsce bardzo dobrze znana, ich ocena jest jednoznaczna i nie ma potrzeby szczegółowego omawiania ich przy okazji publikowania takich zdjęć. Publikowane przeze mnie fotografie nie przedstawiają zbrodni, choć istnieje duże prawdopodobieństwo, że widoczni na nich żołnierze brali w nich udział. Znacznie bardziej sensowne wydaje się zastanowienie nad tym, co my zrobilibyśmy na miejscu tych żołnierzy. Czy bylibyśmy odporni na propagandę? Warto też pomyśleć o tym, co siedziało w głowach mieszkańców Szczytna, Mazurów czy ogólnie Niemców. Tego, co się wydarzyło, nie da się cofnąć. Możemy tylko wyciągnąć wnioski z historii, a powinni je wyciągnąć nie tylko Niemcy, ale również my. Chociaż wydaje mi się, że historia vitae magistra est tylko dla nielicznych niestety. 

Czym innym była walka z żołnierzami niemieckimi, których bez zbędnego filozofowania należało w trakcie wojny zabijać, a czym innym jest walka ze zdjęciami. To drugie jest donkiszoterią i nie jestem pewien, czy tym walczącym z tymi zdjęciami starczyłoby odwagi do walki z prawdziwymi żołnierzami. Chciałbym też zauważyć, że nie wyzywamy przecież książek historycznych i filmów dokumentalnych. A może są tacy, co to robią? 

Historia Wehrmachtu, nie tylko bitew i jego zbrodni, ale również funkcjonowania w czasach pokoju, jego wyposażenia, jest czymś, bez czego nie da się w pełni opisać historii na przykład Szczytna czy Mazurów. Chociaż patrząc na dotychczasowe polskie próby opisania dziejów naszego miasta, historię wojska pomijano w nim bardzo skutecznie, co jest oczywiście błędem. Historia to nie tylko to, co lubimy, co jest nam miłe, wygodne lub neutralne. Taką historię chcą nam przedstawiać niektórzy politycy i pseudo-historycy. 

Czy lubię zdjęcia niemieckich żołnierzy? Mam już ich tyle, że kolejne nie robią na mnie większego wrażenia. Jednak ze względów kolekcjonerskich i dokumentacyjnych lubię ciekawe ujęcia. Lubię prowadzić historyczne „śledztwa”, czyli dochodzić, jaka się za tymi zdjęciami kryje historia, wydobywać ją z pojedynczego zdjęcia lub z całego albumu. Historia wojska, a zwłaszcza umundurowania i wyposażenia, nie jest moją specjalnością i wiele tu korzystam z licznych, merytorycznych, umieszczanych pod moimi postami, komentarzy. Mogę powiedzieć, że przez lata, między innymi dzięki tym komentarzom i własnym dociekaniom, jakąś podstawową wiedzę w tej materii zdobyłem. Nie chcę uciekać od odpowiedzi i napiszę wprost: lubię zdjęcia z niemieckimi żołnierzami, ale wolę inne materiały. Wyjątkowo interesują mnie na przykład stare listy. To jest jednak dosyć ambitna, niszowa, niebudząca emocji i zainteresowania innych (przynajmniej na Facebooku) dziedzina kolekcjonerstwa. Natomiast zdjęcia niemieckich żołnierzy występują w sprzedaży wyjątkowo często, w moich zbiorach będzie ich więc przybywać i muszę się starać je jak najlepiej merytorycznie opisywać, bo są one, niezależnie o tego czy się komuś podobają, czy nie, bardzo istotną częścią historii Mazur.


Nowe koszary. 
J. Trempenau, Buchhdlg., Ortelsburg.

Szczytno, 20 kwietnia 1934 roku. 

Przysięga Volkssturmu. Szczytno, późna jesień 1944 roku. 


sobota, 11 stycznia 2025

Rodzina Glitzów z Roman

Od dłuższego czasu publikuję na stronie zdjęcia z albumu fotograficznego żołnierza z Roman koło Szczytna, który służył w 4. kompanii karabinów maszynowych 2. Pułku Piechoty. Pod niektórymi z tych fotografii rozpętała się prawdziwa burza, w której polscy „patrioci” rzucają gromami. Zdaję sobie sprawę, że tego typu ludzi nie da się przekonać i nie ma sensu się im tłumaczyć. Chociaż sam patrzę na historię Mazurów dosyć krytycznie, to dzieje rodziny właściciela tego albumu są niejednoznaczne i bardzo tragiczne. Wyrazem tego jest chociażby poniższa fotografia. Zdjęcie zostało wykonane po II wojnie światowej i przedstawia gości z Warszawy, którzy przyjechali do Roman. Na fotografii widzimy między innymi żonę i dzieci człowieka, który w trakcie wojny, jako robotnik przymusowy, pracował w gospodarstwie Glitzów w Romanach. Był traktowany na tyle dobrze, że zaprzyjaźnił się z tą rodziną – to znaczy z tymi jej członkami, którzy przeżyli wojnę i wydarzenia związane z obecnością żołnierzy Armii Czerwonej we wsi. Po wojnie regularnie odwiedzał on Glitzów w Romanach wraz z własną rodziną. Zaprzestał to robić po 1962 roku, gdy matka właściciela albumu - Emilia Glitza oddała za darmo gospodarstwo wraz z Jeziorem Romanek i wyjechała do Niemiec. Historię tej obecnie mazursko-polskiej rodziny opisałem w „Kurku Mazurskim”. Pisała też o tej rodzinie w „Kurku Mazurskim” Grażyna Saj-Klocek.


Za samochodem stoi Emilia Glitza.

sobota, 4 stycznia 2025

Sztandar

W latach 1934–1943 szczycieński batalion nosił nazwę: I. (Jäger) Bataillon Inf.-Regiment 2. 19 kwietnia 1937 roku w Królewcu dowódca I. Okręgu Wojskowego wręczył batalionowi nowy sztandar, nadany przez Adolfa Hitlera. Sztandar ten miał zielone tło, na którym znajdował się czarny Żelazny Krzyż. W centralnej części umieszczono orła, a w czterech rogach znajdowało się godło III Rzeszy (swastyki). Całość była haftowana srebrnymi nićmi. 20 kwietnia 1937 roku batalion wkroczył do Szczytna, prezentując swój nowy sztandar.


G. Marquardt, Ortelsburg

 G. Marquardt był w Szczytnie fotografem znacznie mniej popularnym od działającego w tym samym czasie Karla Baermanna. Znam kilka widokówek sygnowanych: Fotomstr. Marquardt, Ortelsburg. Są to kartki przedstawiające widoki Łupowa, Księżego Lasku i Spychowa. Jak dotąd nie udało mi się znaleźć żadnych jego ogłoszeń, dlatego nie wiem, kiedy dokładnie rozpoczął i zakończył swoją działalność.

Na zdjęciu widzimy podoficera 2. Pułku Piechoty (Infanterie Regiment 2).
Zur Erinnerung und treuer Kameradschaft
Bruno Gaÿka
Rastenburg, den 24.5.35