Opis zniszczeń w berlińskim mieście partnerskim.
Nadburmistrz Adolf Wermuth – jak doniesiono – powrócił ze swojej podróży do Szczytna. Odbył ją, aby na miejscu przekonać się o szkodach wyrządzonych przez Rosjan i uzyskać obraz tego, jaka pomoc jest potrzebna. O swoich wrażeniach z tej interesującej podróży przez Prusy Wschodnie, a zwłaszcza przez powiat szczycieński i miasto Szczytno, dla którego miasto Berlin wspólnie ze stowarzyszeniem pomocy wojennej przejęło patronat, pan nadburmistrz Wermuth wypowiedział się wobec jednego z naszych współpracowników następująco:
Przebywałem tam kilka dni – zarówno w samym mieście Szczytnie, w powiecie, jak i poza nim w sąsiednich powiatach. Jak wielka różnica jest widoczna między miejscami, które zostały zajęte przez Rosjan, a tymi, które ocalały! Całe wsie, zrujnowane miasta, spalone, zawalone domy, ulice strasznie zniszczone, mosty ostrzelane – taki jest straszliwy obraz wszędzie.
Jeździłem wszędzie wraz ze starostą powiatu, Poserem i burmistrzem Meyem i mogę zapewnić, że miasto Szczytno było prawdopodobnie najbardziej dotknięte zniszczeniem. ulica targowa, na której stoi mały, willowy ratusz, ocalała tylko w dwóch małych domach wraz z samym ratuszem. Sama ulica, stanowiąca główną część miasta, jest całkowicie zniszczona. Niektóre długie ulice poprzeczne zostały również zburzone, tak że można powiedzieć: centrum miasta zostało doszczętnie zniszczone i właściwie już nie istnieje. Również wiele budynków publicznych zostało zrównanych z ziemią. Nawet kościół katolicki został poważnie uszkodzony w wieży. Ocalała tylko pewna część domów w pobliżu dworca.
Większa część ludności w dniach 21–28 sierpnia, gdy Rosjanie tłumnie przekroczyli granicę, uciekła i musiała zostawić swój dobytek. Bardzo niewielu mieszkańców pozostało – w tym cztery siostry zakonne, które Rosjanie pozostawili w spokoju. Później nastały znowu ciężkie czasy, kiedy w listopadzie groził drugi najazd Rosjan. Co prawda nie doszli oni do Szczytna, a tylko przekroczyli granicę; mimo to w Szczytnie panowało takie poruszenie, że znów znaczna część powracającej ludności szukała ratunku w ucieczce.
Szczytno także teraz leży jeszcze w ruinach, tak jak było pod koniec sierpnia; bo celowo zwlekano, by móc przy tej okazji opracować rozsądny, nowy plan zabudowy. I właśnie tutaj Berlin może najbardziej pomóc temu ciężko zniszczonemu miejscu. To uważam za bardzo cenne. Także radca tajny Hoffmann wkrótce wybierze się do Szczytna i spróbuje, czy będzie mógł w jakiś sposób pomóc. Głównie chodzi o to, aby ulica targowa została odbudowana tak, by odpowiadała najważniejszym wymaganiom komunikacyjnym. Ponadto przy tej ulicy ma powstać mały rynek, co – jak mają nadzieję szczytnianie – przyniesie znaczną poprawę całej sytuacji. Każda pomoc, na jaką miasto zasługuje, jest tu konieczna. To są zniszczenia, które trzeba samemu zobaczyć, aby mieć o nich obraz.
Powiat zwiedzałem w towarzystwie starosty Posera. Na wsi rodziny wymordowane przez Rosjan zostały całkowicie unicestwione, lecz na szczęście większość wsi potrafiła sobie poradzić i odbudować zniszczone budynki. W wielu miejscach już wznoszone są nowe stodoły w konstrukcji szkieletowej. Rząd udzielił wielomilionowych zaliczek i dla powiatu szczycieńskiego przeznaczono już około sześciu milionów marek. Całość strat dla tego powiatu szacuje się na około trzydzieści milionów marek. Dzięki zaliczkom mieszkańcy mogli już postawić wiele nowych budowli. Oprócz tego różne związki zawodowe organizowały pomoc. Na polach ludność pracowała bardzo dzielnie, dzięki czemu całe zbiory udało się zebrać na czas. Obraz wsi jest więc w tym względzie całkiem pocieszający. Smutno wygląda tylko w zrujnowanych wsiach – tam sterczą jeszcze spalone czarne kominy. To wygląda przerażająco.
W jednym z zajazdów mieszkańcy pozostawili pokój tak, jak opuścili go Rosjanie: nieopisany chaos z połamanych mebli, porozrzucanych papierów, przedmiotów gospodarczych, słomy – ten stos wygląda zupełnie niewiarygodnie.
Mogę powiedzieć, że wdzięczność w Szczytna za pomoc Berlina jest bardzo wielka i że z pewnością leży w interesie wszystkich, aby powstały trwałe więzi. Teraz większość mieszkańców Szczytna powróciła. Dzielnica handlowa miasta została przeniesiona do mniej zniszczonej bocznej ulicy. Wzajemna pomoc mieszkańców jest znakomita. Byłoby naprawdę pożądane, gdyby również berlińska ludność wsparła stowarzyszenie pomocy wojennej dla powiatu szczycieńskiego. Poza tym należałoby zadbać, aby instytucje rozdzielające dary w Prusach Wschodnich zwróciły uwagę na sprawiedliwy i celowy podział, tak aby nie powstawały skargi na niesprawiedliwy system rozdziału.
Berliner Tageblatt und Handels-Zeitung, Morgen-Ausgabe, 1915 r.
Ortelsburg - Rastenburgerstraße, nach der Zerstörung durch die Russen (August 1914).
Max Zedler, Buchhandlung, Ortelsburg.
Talerz pamiątkowy upamiętniający wsparcie udzielone Szczytnu przez Berlin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz