Dąb i pomnik upamiętniający miejsce, z którego Hindenburg dowodził 28 sierpnia 1914 w bitwie pod Tannenbergiem.
Na kamieniu znajdowała się następująca inskrypcja: "Von hier aus leitete in den entscheidenden Stunden des 28 August 1914 Feldmarschall von Hindenburg mit seinem Generalstabschef Ludendorff die mehrtägige Schlacht von Tannenberg".
Po 1945 r. pomnik został zniszczony, skuto z niego inskrypcje i przerobiono na drogowskaz wskazujący drogę na Grunwald a następnie ustawiono pod Małdytami.
Frygnowo, tyle pozostało po pomniku.
Małdyty
Zarówno średniowieczna bitwa pod Grunwaldem, jak i zwycięska dla Niemców bitwa z sierpnia 1914 roku noszą w języku niemieckim tę samą nazwę: „Schlacht bei Tannenberg” (bitwa pod Tannenbergiem).
Od XIX wieku, w czasie zaborów, grunwaldzkie zwycięstwo miało dla Polaków ogromne znaczenie. Przypominało, że kiedyś byliśmy w stanie pokonać Niemców. Pamięć o tej bitwie była swego rodzaju terapią dla narodu pokonanego i upokorzonego — symbolicznym potwierdzeniem siły i godności wbrew historii pisanej przez zaborców.
Co ciekawe, w tym samym czasie Niemcy, choć wydawało się, że ostatecznie rozbili Polskę jako byt polityczny, nie potrafili pogodzić się z klęską z 1410 roku. Polską pamięć o Grunwaldzie traktowali jako coś groźnego i niewygodnego. Gdy w sierpniu 1914 roku odnieśli zwycięstwo nad Rosjanami, postanowili nazwać tę nową bitwę „bitwą pod Tannenbergiem” — świadomie nawiązując do średniowiecznej porażki, by symbolicznie ją „wymazać” i odwrócić historyczną hańbę przegranej ze Słowianami.
Wieś Tannenberg (czyli polski Stębark) sąsiadowała z Frygnowem. W ten sposób druga bitwa pod Tannenbergiem stała się dla Niemców tym, czym Grunwald był dla Polaków — elementem narodowego mitu, wykorzystywanego w nacjonalistycznej narracji. Różnica polega na tym, że niemiecki mit został ostatecznie pogrzebany przez klęskę III Rzeszy i wkroczenie Armii Czerwonej w 1945 roku. Po wojnie — poza marginalnymi środowiskami — nie odrodził się.
W Polsce natomiast pamięć o Grunwaldzie była obecna w propagandzie i polityce historycznej aż do końca PRL-u. Po 1989 roku zwycięstwo to interesuje już tylko nielicznych — po obu stronach dawnej granicy. Dziś rocznica bitwy pod Grunwaldem to raczej okazja do festynu historycznego niż powód do narodowej dumy czy politycznego przekazu. Nie ma w niej już ani propagandy, ani nacjonalistycznego uniesienia.
Historia kamienia z Frygnowa, upamiętniającego miejsce, z którego dowodził Hindenburg, ma więc wymiar symboliczny. Dawny pomnik, z którego po wojnie skute niemiecką inskrypcję i przerobiono na drogowskaz prowadzący na Grunwald, mówi dziś więcej o przewrotności historii niż niejedna tablica pamiątkowa.
To właśnie przy nim powinny zatrzymywać się wycieczki, a przewodnicy opowiadać — nie tylko o bitwie — ale o tym, jak zmienia się sens pomników, pamięci i zwycięstw, w zależności od tego, kto i kiedy pisze historię.