Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strzelnice. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strzelnice. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 maja 2025

Przegląd dawnej prasy: Szczytno - sierpień 1899 roku

 Szczytno, 8 sierpnia 1899 roku.

Korpus starszych strzelców batalionu strzelców imienia hrabiego Yorcka von Wartenburga zorganizował swój letni festiwal w ogrodzie Thalmanna w sobotę 5 marca, który cieszył się bardzo żywą frekwencją gości ze wszystkich kręgów lokalnych mieszkańców przy pięknej pogodzie. Kapelmistrz Feist przygotował doskonały program na ten dzień, który został zrealizowany w znakomity sposób. Przy cudownych dźwiękach pięknej muzyki i chłodnym napoju po upalnym dniu, godziny mijały błyskawicznie. Wkrótce po godzinie 9 wieczorem, uroczystości zostały przeniesione do pomieszczeń Domu Niemieckiego, gdzie przytulny bal utrzymał tańczącą młodzież razem przez kilka kolejnych godzin.

– Pożar w pływalni. Około godziny jedenastej wieczorem w minioną sobotę [5 sierpnia 1899 r.] rozległy się sygnały pożarowe. Pożar wybuchł w pływalni batalionu strzelców hrabiego Yorcka. Budynki należące do pływalni zostały niemal całkowicie zniszczone przez ogień wraz z ich wyposażeniem; jedynie pojedyncze rzeczy udało się uratować przybyłym na miejsce strażakom. Nie udało się ustalić pewnej przyczyny wybuchu pożaru.

Letni festyn stowarzyszenia weteranów wojennych. Uroczystości organizowane przez tutejsze stowarzyszenie weteranów wojennych cieszyły się zawsze szczególną popularnością. Przygotowania do święta są zawsze prowadzone z najwyższą starannością; patriotyczny duch, który w sposób wzorcowy dochodzi tu do głosu, działania kierownictwa stowarzyszenia mające na celu zapewnienie wszystkim członkom także duchowego zysku – wszystko to są cechy, które wywierają dobroczynny wpływ na różne warstwy naszej ludności i w znakomity sposób sprzyjają wzrostowi i pomyślnemu rozwojowi stowarzyszenia. Tak też było z frekwencją podczas letniego festynu stowarzyszenia, który obchodzono w niedzielę 6. bieżącego miesiąca na strzelnicy. W wydarzeniu wzięło udział wielu członków wraz z rodzinami, goście ze wszystkich warstw społecznych oraz członkowie stacjonującego tu batalionu strzelców we wszystkich stopniach – zgromadziła się nadzwyczajna liczba uczestników. Święto ludowe w prawdziwym tego słowa znaczeniu rozegrało się przez wiele godzin w zielonych halach lasu. Program uroczystości wyglądał następująco: o godzinie 14:30 po południu weterani zebrali się na rynku przed pomnikiem, i po odebraniu sztandaru wyruszyli w pochodzie prowadzonym przez stowarzyszenie, do którego przyłączyła się także kolumna sanitarna, pod kierownictwem zastępcy przewodniczącego, pana dyrektora seminarium Gerlacha, a na czele szła orkiestra batalionu strzelców Grafa Yorcka. Po przybyciu na strzelnicę orkiestra, pod batutą kapelmistrza Feista, rozpoczęła koncert. Zgodnie z charakterem dnia program koncertu składał się głównie z utworów o charakterze militarnym. W trakcie koncertu stowarzyszenie odbyło na polanie w lesie zebranie, aby załatwić konieczne sprawy organizacyjne. Wynik głosowań, które znajdowały się w porządku dziennym, był następujący: pan Gerlach, dyrektor seminarium, został wybrany na przewodniczącego przez aklamację, zastępując pana Hagemanna, który przeniósł się do Düsseldorfu, dr Anwers, asesor rządowy, został wybrany na zastępcę przewodniczącego, a pan Barth, inżynier mechanik, został wybrany na sekretarza. Tuż przed godziną szóstą rozległ się sygnał do zbiórki; stowarzyszenie weteranów oraz kolumna sanitarna stanęli w szeregu, a przewodniczący, pan dyrektor seminarium Gerlach, wygłosił przemówienie okolicznościowe, skierowane przede wszystkim do obecnych weteranów, ale zawierające też godne uwagi refleksje dla wszystkich zgromadzonych. Rozpoczynając od wspomnienia zasług byłego przewodniczącego, które uczczono ciepłymi słowami, mówca przeszedł do ojczystych dni pamięci narodowej – do gorących dni sierpnia roku wojennego 1870, które przyniosły ciężkie walki i wspaniałe zwycięstwa: Weißenburg i Wörth, gdzie Niemcy wszystkich szczepów, zjednoczeni bratersko, stoczyli zażarte boje pod okiem naszego „Fritza”; dalej walki pod Spichern; książę Fryderyk Karol; a przede wszystkim bohaterska postać cesarza Wilhelma Wielkiego. Dzisiejszy dzień pamięci przywołał przed oczami duchowymi te obrazy z wielkiej epoki. Z chwalebnej przeszłości mówca przeniósł słuchaczy do teraźniejszości z jej wymaganiami. Coraz mniej liczne jest grono dawnych weteranów – świadków wielkiej epoki. Przyszłość należy do młodzieży. To do niej przede wszystkim skierowane jest przesłanie, by pielęgnować i zachować to, co odziedziczone po ojcach. To wezwanie skierowane jest jednak do wszystkich – bez względu na stan i płeć. Powinno wyrosnąć pokolenie, dla którego bojaźń Boża i wierność królowi będą wytyczną życia – wzniosły cesarz i król daje nam również w tym świetlany przykład. Na zakończenie tej żołnierskiej mowy za ukochanego władcę ojczystego zawołali zgromadzeni gromkie „Niech żyje!” i odśpiewali hymn narodowy. Nastąpiła teraz część towarzyska, w której oczywiście nie mogło zabraknąć tańca. Weterani o siwych włosach bawili się równie swobodnie jak ich młodsi towarzysze broni. Dopiero późnym wieczorem stowarzyszenie wróciło do miasta.

Ortelsburger Kreisblatt, 1899 r. 

niedziela, 13 kwietnia 2025

Jeszcze raz o Kantynie Leśnej

Tydzień temu byłem na strzelnicy. Pokazałem tu wówczas pamiątki po działającej przy niej kantynie. Te pamiątki to między innymi destrukty zastawy stołowej, znajdujące się na terenie dawno rozkopanego śmietnika. Tydzień temu ich nie zabrałem, ponieważ uznałem, że nawet przez takie śmieci można mieć problemy — zawsze może się znaleźć jakiś archeolog, który stwierdzi, że są to zabytki. Nie żartuję — piszę to całkowicie poważnie. W Polsce są archeolodzy uznający tego typu przedmioty za zabytki.

Czy tego rodzaju przedmioty rzeczywiście są zabytkami? Definicja zabytku w Polsce jest płynna — rozciąga się ją na coraz nowsze i bardziej banalne przedmioty, a nierzadko nagina w „szczytnym” celu walki z detektorystami. To, co dla jednego specjalisty jest zabytkiem, dla innego już nim nie będzie.

Czym zatem są te destrukty? Bez wątpienia są to pozostałości po przedmiotach historycznych z końca XIX wieku i okresu międzywojennego. Nie mają one jednak wartości materialnej ani naukowej, a ich wartość historyczna jest bardzo znikoma. Według mojej oceny, w żadnym wypadku nie są to zabytki — choć mam świadomość, że mogą istnieć archeolodzy, którzy będą mieli na ten temat inne zdanie. Przedmioty te są jednak związane z miejscem, które interesuje mnie i może jeszcze kilkanaście osób, i mają pewną niewielką wartość symboliczną. Można je wykorzystać — wraz z licznymi zdjęciami i pocztówkami przedstawiającymi kantynę — do stworzenia miniwystawy jej poświęconej. Takie destrukty, jako ułamki minionego świata, mogłyby się na niej dobrze prezentować. Dlatego postanowiłem jednak je stamtąd zabrać.

Chodząc dziś po terenie dawnej kantyny, zauważyłem w korzeniach ściętego drzewa szyjkę butelki. Gdy ją podniosłem, okazało się, że przymocowana jest do niej porcelanka Otto Reinera ze Szczytna. Jest to fragment butelki, w której O. Reiner sprzedawał wino jabłkowe lub cydr. I tu pojawia się kolejne pytanie: czy taka porcelanka jest zabytkiem? Moim zdaniem, mimo że jest stosunkowo rzadka, również nie można jej za taki uznać. A może byłaby nim cała butelka ze sklepu O. Reinera? Uważam, że także nie — chociaż przyznam, że zabraniem takiej butelki nie odważyłbym się już pochwalić.

Fragment butelki i porcelanki Otto Reinera ze Szczytna.

Kantyna Leśna. Okres międzywojenny. 

Destrukty z przykantynowego śmietnika. 

niedziela, 6 kwietnia 2025

Strzelnice i Kantyna Leśna

Kilka dni temu, przy okazji pokazania pocztówki z Kantyną Leśna, opisałem swoje wspomnienia związane z położonymi w lasach, na południe od Szczytna, pomiędzy Rudką a Siódmiakiem, strzelnicami. Dzisiaj ponownie się tam wybrałem. Zaszedłem między innymi na teren dawnej kantyny. Można tam jeszcze znaleźć sporo śladów po niej. Zachowały się zagłębienia po dwóch niewielkich budynkach i kilka cegieł. Jednak najwięcej pozostałości przetrwało z rozkopanego śmietnika. Wśród nich są ułamki zastawy ceramicznej, pobite kufle, kieliszki, butelki, a nawet metalowe kubki. Można powiedzieć, że to raj dla archeologów współczesności. Oczywiście żartuję. Teren ten już dawno został dość dokładnie przeszukany. Kiedyś, wśród tych ułamków ceramiki, znalazłem kawałek talerzyka z napisem „[Wald] Kantine”. Niestety, przepadł. A może ktoś ma jakąś ciekawą pamiątkę związaną z tym miejscem?

P.S. Teraz, gdy już ten post opublikowałem, zastanawiam się, czy tam nie wrócić i nie zabrać tych przedmiotów. Może warto je umyć i trzymać w kartonie jako pamiątki po kantynie i szczycieńskich strzelcach. Tylko… co na to archeolodzy?






Przylaszczki rosnące w piwnicy jednego ze znajdujących się na terenie kantyny budynków. 





Ten ułamek znalazłem wiele lat temu. Niestety przepadł. 

środa, 2 kwietnia 2025

Kantyna Leśna

Znajomy zwrócił mi niedawno uwagę, że na jednym z serwisów aukcyjnych znajduje się ciekawa pocztówka z błędnie zapisaną niemiecką nazwą Szczytna. To jedna z osób, które systematycznie przesyłają mi różne wypatrzone przez siebie oferty mogące mnie zainteresować. Takie kolekcje jak moja powstają również dzięki bezinteresownej pomocy różnych osób, choć doceniam także współpracę z wieloma partnerami handlowymi.

Wracając do pocztówki – przedstawia ona jedno z moich ulubionych miejsc, z którym jestem związany od wczesnego dzieciństwa. Chodzi o strzelnice, zbudowane jeszcze pod koniec XIX wieku, położone w lasach na południe od Szczytna, pomiędzy Rudką a Siódmiakiem. Na pocztówce widoczna jest działająca przy strzelnicach Kantyna Leśna (Wald Kantine). 

Przez pierwsze dziesięć lat swojego życia mieszkałem w kolonii Rudki, w domu położonym najbliżej tych strzelnic. Po raz pierwszy odwiedziłem je z tatą, zbierając orzechy laskowe. Po przeprowadzce do nowego domu nadal miałem (i mam) do nich blisko – mogę dotrzeć pieszo w około pół godziny. Pamiętam je jeszcze z czasów, gdy były użytkowane. Wówczas odwiedzało się je z wielką ostrożnością i lękiem – zawsze trzeba było sprawdzić, czy akurat nikt na nich nie strzela. 

Jako młody chłopak wybierałem się tam chociażby po pociski od nabojów od kałasznikowa, które wykorzystywałem jako groty do strzał. Można tam było znaleźć nawet całą amunicję – użytkownicy strzelnicy nie wylewali za kołnierz i nieraz coś zgubili. To miejsce przyciągało mnie jak magnes. Dziś, gdy strzelnice są już nieczynne i częściowo porośnięte lasem, wydają mi się jeszcze ciekawsze. Odwiedzam je przynajmniej kilka razy w roku.


Waldkantine bei Ortelsburg O.-Pr. Obieg: Ortelsburg, 30.05.1916.

Na rewersie pocztówki znajduje się odbita różowym tuszem pieczęć: Nur auf Sprache, nicht inhaltlich geprüft. (Sprawdzono tylko pod względem językowym, nie pod względem treści).

sobota, 6 sierpnia 2016

Pomnik upamiętniający szczycieńskich strzelców poległych w Afryce

„Odnalazł“ się kolejny pomnik związany z historią naszego powiatu. Tym razem chodzi o pomnik, który upamiętniał szczycieńskich strzelców poległych w Afryce. 
„Denkmal für die in Süd-West Afrika gefallenen Yorkschen Jäger der I. Comp. auf den Schiessstanden“.




czwartek, 17 lipca 2014

Strzelnice

Na południe od Szczytna, pomiędzy "szosą zabielską" i "szosą wielbarską" rozciąga się kompleks poniemieckich strzelnic. Najstarsze datować można na przełom XIX/XX wieku. Najmłodsze to okres międzywojenny. Strzelnice obecnie są nieczynne. Do niedawna były intensywnie użytkowane przez wojsko, milicję i myśliwych. Strzelnice są różnej budowy. Od najprostszych, usypanych z ziemi, po takie z wysoką i potężną betonową "zaporą". Najciekawsza jest murowana z żółtej cegły, składająca się z czterech wnęk (stanowisk) i służąca do strzelania z broni krótkiej. W czasach niemieckich istniało obok strzelnic kilka budynków. Zostały po nich tylko zapadliska. Najciekawszym obiektem była dosyć dobrze zaopatrzona, przede wszystkim w szczycieńskie piwo, kantyna. Wydaje się, że wzniesiono ją razem z najstarszymi obiektami, czyli pod koniec XIX w. 








Tak wygląda miejsce, w którym stała kantyna.