Szczytno, 21 maja. (Dotknięta pożarem) została w czwartek [20 maja 1915 roku] wieś Olszyny, która – jak wiadomo – podczas pierwszego najazdu Rosjan straciła 18 gospodarstw w wyniku podpalenia przez wroga. Pożar wybuchł pomiędzy budynkami gospodarczymi dużego majątku Rogalski-Mey. Znajdowało się tam około 40 koni. Żołnierze wezwani na pomoc przez gospodynię nie zdołali opanować ognia, ale uratowali konie. Z powodu wielkiej suszy w mgnieniu oka zajęła się 25-metrowa stodoła, przylegające do niej długie budynki gospodarskie, dom mieszkalny oraz dwa sąsiednie gospodarstwa (Kilimann i Gottschalk) wraz z domami. Ogień przeskoczył następnie przez wiejską drogę, objął gospodarstwo Gehöft z domem mieszkalnym oraz budynki gospodarcze Kutriebtów. Mimo energicznej interwencji wojska, z powodu szybkiego rozprzestrzeniania się ognia nie udało się uratować 11 koni. Spłonęły cztery domy mieszkalne wraz z dwoma dużymi i dwoma małymi gospodarstwa.
poniedziałek, 19 maja 2025
sobota, 5 kwietnia 2025
Z historii poczty w Olszynach
środa, 26 lutego 2025
Amonicja znaleziona w Olszynach
Po raz kolejny szczycieńska policja udowadnia, że nie ma najmniejszego pojęcia o amunicji. Nie przeszkadza jej to jednak w wypowiadaniu się na ten temat. W Tygodniku Szczytno można przeczytać, że 25 lutego znaleziono w Olszynach amunicję rzekomo pochodzącą od niemieckiego Mausera.
Na zdjęciu widoczna jest jednak amunicja do rosyjskiego karabinu Mosin, a nie niemieckiego Mausera. Być może pochodzi nawet z I wojny światowej. Jeżeli tak, to po dezaktywacji, wraz ze skrzynką, powinna trafić do szczycieńskiego muzeum. Niestety zostanie jednak zniszczona, a za zniszczenie zabytku – bo według części archeologów jest to zabytek, choć osobiście się z tym nie zgadzam – nikt nie poniesie odpowiedzialności.
Przypomnę, że szczycieńska policja już wcześniej popełniała podobne błędy. Znalezioną w taśmach pierwszowojenną amunicję do karabinu Mosin – a dokładniej do karabinu maszynowego Maxim – nazwała amunicją do nigdy nieistniejącego karabinu maszynowego „Mauser” z II wojny światowej, podając przy tym nieistniejący kaliber, mimo że na denku nabojów widniała data. Innym razem rosyjska tzw. „szklanka” od szrapnela z I wojny światowej została określona jako niemiecki pocisk przeciwpancerny z II wojny światowej. Zdarzyło się też, że ćwiczebny (i całkowicie nieszkodliwy) pocisk od RPG, o którego przeznaczeniu policja nie miała pojęcia, miał rzekomo pochodzić z czasów II wojny światowej – choć tego typu pociski zaczęto produkować dopiero po jej zakończeniu.
Owszem, policjanci to nie specjaliści. Ale skoro nie mają podstawowej wiedzy w tym zakresie, to dlaczego wciąż zabierają głos? Chcą dodać powagi swoim komunikatom i notatkom? Efekt jest odwrotny – a może być nawet tragiczny, jeśli ktoś uzna, że wie lepiej niż policja i zbagatelizuje jej słuszne ostrzeżenia dotyczące niebezpiecznych znalezisk.
Myślałem, że po tym, jak opisałem w prasie poprzednie kompromitujące przypadki, szczycieńska policja dostała zakaz wypowiadania się na ten temat. Jednak się myliłem.