Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jezioro Długie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jezioro Długie. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 kwietnia 2025

Molo w Szczytnie

Wiadomo, że molo to bardzo ważna sprawa, wszak jest ono najczęściej fotografowanym obiektem w mieście.

Nie wiem, w którym roku wzniesiono molo w Szczytnie, ale widać je już na pocztówce wydanej w okresie PRL-u. W latach 90 prasa pisała, że budując je, popełniono błędy. W trakcie zimy lód wypychał pomost z jego metalowych gniazd. Wraz z roztopami molo opadło, ale już nie w przewidziane do tego celu miejsce, co powodowało, że jego wysokość się obniżała i było okresowo zalewane przez wodę. W 1997 roku molo było zamknięte. Planowano jego remont, ale brakowało na ten cel pieniędzy. Udało się je wyremontować w 1998 roku, ale już po kilku latach ponownie było w złym stanie i chciano je wyremontować, co ostatecznie udało się przeprowadzić w 2019 roku. Wówczas zamontowano nową konstrukcję, ustawiono na nim ławki oraz zamontowano lampy.

Szczytno - pocztówka z PRL-u. Widok od strony Jeziora Długiego. Fot. A. Stelmach.

Fot. Andrzej Rzepecki. 

Rok 2014.
Rok 2015. 

Rok 2015.

środa, 22 stycznia 2025

Oszustwo

W „Tygodniku Szczytno” z dnia 2024-12-13 przeczytałem felieton Leszka Mierzejewskiego zatytułowany „Oszustwo”. W jakiejś mierze odnosi się on do mojej osoby. Chociaż moje nazwisko w nim nie pada, dla wielu osób nie jest tajemnicą, o kogo autorowi chodziło. 

https://tygodnikszczytno.pl/O_S_Z_U_S_T_W_O_felieton_Leszka_Mierzejewskiego-n22446.html

Autor felietonu pisze, że spotkał się kiedyś z nieprzyjemną uwagą z powodu wykorzystania przedwojennego zdjęcia bez zgody właściciela, a przecież takich zdjęć ze Szczytna jest w Internecie wiele, zwłaszcza z ulicy Odrodzenia. Wspomniał też, że jako ugodowa osoba „obrażonego” człowieka udobruchał. Myślę, że warto naświetlić, jak ta sprawa faktycznie wyglądała. Pan Mierzejewski wykorzystał opublikowane przeze mnie zdjęcie w taki sposób, że moje oznaczenie zostało przycięte. Widząc to, postanowiłem zwrócić mu uwagę. Zrobiłem to niepublicznie, za pośrednictwem maila. W swojej odpowiedzi pan Mierzejewski przeprosił mnie i obiecał więcej tego nie robić, ale, jak widać, głęboki uraz do mnie pozostał i po czasie dał o sobie znać w formie obecnego felietonu. W swoich uwagach dotyczących mojej osoby autor felietonu, delikatnie mówiąc, manipuluje prawdą. Mam ten zwyczaj, że korespondencję ze znanymi artystami, pisarzami i wielkimi znawcami sztuki oraz jej rynku zachowuję. Mogę więc teraz bez problemu przedstawić, jak to wyglądało w rzeczywistości. Po pierwsze, pan Mierzejewski mnie nie ułagodził. Napisałem mu to, co miałem do napisania, i nie wchodziłem w żadne dyskusje. Już wtedy zakładałem, że niewiele z tego, co napisałem, zrozumie, i, jak widać po obecnym felietonie, miałem rację. Po drugie, autor twierdzi, że takich starych zdjęć jest w Internecie multum, zwłaszcza z ulicy Odrodzenia. Tymczasem w felietonie wykorzystana została unikalna fotografia, przedstawiająca kąpielisko wojskowe z lat 30. XX wieku, a nie popularny widok z ulicy Odrodzenia. Po trzecie, nie domagałem się żadnego odszkodowania ani nie sugerowałem, że kiedykolwiek będę się go domagał. Nie powoływałem się też na żadne prawa. Pana Mierzejewskiego poinformowałem nawet, że: „W zasadzie mógłby mnie Pan zignorować, bo według prawa takie skany nie są chronione prawem autorskim. Ich wykorzystanie zgodne z życzeniem właściciela zbiorów to obecnie wyłącznie kwestia dobrych obyczajów. Tym się jednak w dobie Internetu mało kto już przejmuje”. Jeszcze raz powtórzę: tu przede wszystkim chodzi o kulturę osobistą lub jej brak. Obaj z panem Mierzejewskim działamy w tym samym mieście, znamy się z widzenia i ze słyszenia. Powinniśmy się wzajemnie szanować. Ja przedmioty do swoich zbiorów kupuję, często za niemałe pieniądze, a jednocześnie udostępniam je wszystkim za darmo – do publikacji czy wystroju wnętrz. Więc w zasadzie nie chodzi tu o żadne prawa, tylko o zwyczajną kulturę osobistą oraz wzajemny szacunek. To trochę dziwne, że to ja, młodszy od pana Mierzejewskiego, muszę uczyć go tak podstawowych spraw. A co do praw autorskich – czasem pan Mierzejewski publikuje stare zdjęcia autorstwa osób, które nadal żyją. Nie wiem, czy pytał te osoby o zgodę na ich publikację, zwłaszcza bez podania autorstwa. Jeśli jednak takiej zgody nie posiada, to może, zanim zacznie innych pouczać o prawach autorskich, sam się w tej dziedzinie jeszcze podszkoli.

Pewnie zignorowałbym tę zaczepkę ze strony autora felietonu – w końcu nie on pierwszy i nie ostatni ma problemy z dobrymi obyczajami. Jednak opisał on sprawę dotyczącą mnie w tekście zatytułowanym „Oszustwo”, w którym przedstawia działania różnych oszustów, a na końcu wspomina o mnie. W jakimś stopniu może to sugerować, że i ja jestem oszustem. No cóż, rozsądzenie, do kogo to miano bardziej pasuje – do mnie czy do autora felietonu – pozostawiam czytelnikom.

Kąpielisko wojskowe nad Jeziorem Długim (Domowym Dużym). Lata 30. XX wieku. 

środa, 26 lipca 2017

O pochodzeniu nazwy "Szczytno"

Polska nazwa Szczytna wywodzi się od nazwy jezior. Osadnicy polscy z Bartnej Strony nazwali tutejsze jeziora Sciten. 
Około 1464 roku kronikarz warmiński, Johannes Plastwich, wymieniając szczycieńskie jeziora, używa nazw: Sciten Major i Sciten Minor, czyli Szczytno Większe i Szczytno Mniejsze. Od nazwy tych jezior pochodzi nazwa Szczytno. Jest wielce prawdopodobne, że mazowieccy osadnicy używali nazwy, którą przejęli od miejscowej, nielicznej pruskiej ludności. „Sciten” w języku pruskim oznacza tarczę, obronę. W języku staropolskim słowo „szczyt” również oznacza tarczę, obronę. Także pruska nazwa szczycieńskich jezior była dla pierwszych osadników z Mazowsza w pełni zrozumiała. 
Zazwyczaj przyjmuje się, że nazwa "Szczytno" pochodzi od słowa „Scithno”, oznaczającego szczyt, na którym miało znajdować się grodzisko, w miejscu którego zbudowano później zamek. Mniej popularna hipoteza mówi, że nawa Szczytno pochodzi od słowa „Skiten” będącego pruską/galindzką nazwą szczycieńskich jezior. Bardziej prawdopodobna wydaje mi się hipoteza o pruskim pochodzeniu nazwy Szczytno. Jakby nie patrzył, to ciężko się w miejscu zamku doszukać wzniesienia ze szczytem, od którego mogłaby pochodzić nazwa „Szczytno”. Dodać można, że prusko/polska nazwa Szczytno pojawiała się w dokumentach już w średniowieczu. Jest wielce prawdopodobne, że mazowieccy osadnicy używali nazwy, którą przejęli od miejscowej, nielicznej pruskiej ludności. 


Przykryte dachem resztki wzniesionego w latach 1370 - 1380 krzyżackiego zamku. 


Jezioro Domowe Małe. Jego obecna nazwa jest tłumaczeniem nazwy niemieckiej (Haussee). Polska tradycyjna nazwa tego jeziora powinna brzmieć "Szczytno Małe".


Jezioro Długie, potocznie nazywane Jeziorem Domowym Dużym. Niemiecka nazwa to Großen Haussee. Według starszej tradycji jezioro to powinno nazywać się Szczytno Duże. 

Niemiecka nazwa miasta - "Ortelsburg" wywodzi się od nazwy zamku - "Ortolfsburg", nadanej mu na cześć wielkiego szpitalnika i komtura elbląskiego Ortolfa z Trewiru, który zainicjował około 1350 r. budowę zamku ziemno-drewnianego, następnie zamku murowanego i który 24 listopada 1360 roku dokonał lokacji Bartnej Strony.