Tydzień temu byłem na strzelnicy. Pokazałem tu wówczas pamiątki po działającej przy niej kantynie. Te pamiątki to między innymi destrukty zastawy stołowej, znajdujące się na terenie dawno rozkopanego śmietnika. Tydzień temu ich nie zabrałem, ponieważ uznałem, że nawet przez takie śmieci można mieć problemy — zawsze może się znaleźć jakiś archeolog, który stwierdzi, że są to zabytki. Nie żartuję — piszę to całkowicie poważnie. W Polsce są archeolodzy uznający tego typu przedmioty za zabytki.
Czy tego rodzaju przedmioty rzeczywiście są zabytkami? Definicja zabytku w Polsce jest płynna — rozciąga się ją na coraz nowsze i bardziej banalne przedmioty, a nierzadko nagina w „szczytnym” celu walki z detektorystami. To, co dla jednego specjalisty jest zabytkiem, dla innego już nim nie będzie.
Czym zatem są te destrukty? Bez wątpienia są to pozostałości po przedmiotach historycznych z końca XIX wieku i okresu międzywojennego. Nie mają one jednak wartości materialnej ani naukowej, a ich wartość historyczna jest bardzo znikoma. Według mojej oceny, w żadnym wypadku nie są to zabytki — choć mam świadomość, że mogą istnieć archeolodzy, którzy będą mieli na ten temat inne zdanie. Przedmioty te są jednak związane z miejscem, które interesuje mnie i może jeszcze kilkanaście osób, i mają pewną niewielką wartość symboliczną. Można je wykorzystać — wraz z licznymi zdjęciami i pocztówkami przedstawiającymi kantynę — do stworzenia miniwystawy jej poświęconej. Takie destrukty, jako ułamki minionego świata, mogłyby się na niej dobrze prezentować. Dlatego postanowiłem jednak je stamtąd zabrać.
Chodząc dziś po terenie dawnej kantyny, zauważyłem w korzeniach ściętego drzewa szyjkę butelki. Gdy ją podniosłem, okazało się, że przymocowana jest do niej porcelanka Otto Reinera ze Szczytna. Jest to fragment butelki, w której O. Reiner sprzedawał wino jabłkowe lub cydr. I tu pojawia się kolejne pytanie: czy taka porcelanka jest zabytkiem? Moim zdaniem, mimo że jest stosunkowo rzadka, również nie można jej za taki uznać. A może byłaby nim cała butelka ze sklepu O. Reinera? Uważam, że także nie — chociaż przyznam, że zabraniem takiej butelki nie odważyłbym się już pochwalić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz