Niedawno ktoś mnie zapytał, jak można się ustrzec przed fałszerzem, o którym wspominałem w tym wpisie. Fałszowanie zdjęć, a dokładniej sygnatur Karla Baermanna ze Szczytna, rozpoczęło się od fotografii, która w grudniu 2019 roku sprzedała się na niemieckim eBay za stosunkowo wysoką cenę. Dokładnie tego już nie pamiętam, ale sprzedawca tego zdjęcia, widząc, że nie przedstawia ono jakiegoś bardzo rozpoznawalnego miejsca, postanowił podrobić sygnaturę fotografa, który je wykonał, i zaczął znakować nią inne, praktycznie bezwartościowe fotografie.
Szczytno, ulica Hindenburga (obecnie Paderewskiego). Rok 1930. Od tego oryginalnie podpisanego i sygnowanego zdjęcia rozpoczął się wysyp fotografii z fałszywymi pieczątkami Karla Baermanna. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów M. Rawskiego.
Fałszywa sygnatura.
Jak można się ustrzec tego fałszerstwa? Przede wszystkim należy pamiętać, że K. Baermann rozpoczął działalność w Szczytnie około 1925 roku. Oznacza to, że zdjęcia z okresu I wojny światowej i starsze można od razu odrzucić. Fałszerz prawie zawsze umieszcza fałszywą sygnaturę właśnie na takich starszych fotografiach. Kolejnym sposobem na rozpoznanie fałszerstwa jest znajomość sygnatur K. Baermanna, które zmieniały się w różnych okresach jego działalności. Nawet ta fałszywa sygnatura znacząco różni się od oryginalnej, będącej dla niej wzorem. Fałszerz jest w tym przypadku dosyć niechlujny. Niemniej jednak, fotografie z fałszywymi sygnaturami trafiły już do różnych zbiorów, pewnej książki, a nawet na polski rynek – sprzedawcy kupowali je na eBay i próbowali odsprzedać na Allegro. Obecnie na eBay takie fotografie pojawiają się coraz rzadziej. Zapewne dzięki moim ostrzeżeniom kolekcjonerzy przestali je kupować. Niestety, zdjęcia te będą już cały czas krążyć w obiegu.
Zbieranie starych fotografii jest mimo wszystko bezpiecznym zajęciem. Ten fałszerz, znając historię fotograficznej działalności Karla Baermanna, mógł się bardziej postarać – lepiej dobrać okres, z którego pochodziły zdjęcia, i staranniej wykonać samą sygnaturę. Proceder fałszowania sygnatur, głównie dlatego, że nie jest to wyjątkowo opłacalne, jest jednak rzadki. Ten konkretny przypadek można uznać za wyjątkowy i ciekawy.
Dodam, że ten sam sprzedawca równie nieudolnie podrabiał sygnaturę nakładcy pocztówek z Rozóg, nanosząc ją na fotografie, które sprzedawał. O tym jednak napiszę innym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz